Nietypowo, jak na Strugackich, bo zaczyna się leniwie, jakbyśmy odwiedzili kosmiczną planetę, i po pierwszym wrażeniu, oklapła nam mina, i chcieli wracać na Ziemię (choć chciałeś lecieć w kosmos jako pierwszy w kolejce!). Dosyć prymitywne, jako powierzchowny manifest ludologiczny, gdzieś kryje się nieznane, a po odkryciu tajemnicy żałujesz, że to nieco jałowe i kompatybilne z ziemską atmosferą. Pomimo pewnej uproszczonej, uładzonej fabuły, która większość nie porwie w swoje objęcia (chyba że jesteś turbo kozakiem, który pochłania wszystko, co fantastyczne - od największych szmir, jak ,,Zmierzch'', po dziwactwa pisarskie, jak ,,Odrodzenie'', czy pompatyczne ,,Diuny'') sprawia opowieść klarowną i spiętą, a od zagadki ludzkiej niewiedzy woli rozważania socjologiczne, jak to w komunistycznym bloku. Potrafi docisnąć do abordażu, a chwilami marzysz ewakuować się, zanim autorzy wpadną w pętlę człekopodobnych istot, a potem zdajesz sobie sprawę, że to nie klasyczne Sci-Fi, tylko rozprawka teistyczna, jak nasze wierzenia czy wychowanie wpływa na nasz samorozwój, i dlaczego jedni rodzą się, jak małpy, które prosto rozumują, a inni stają się gigantami w swojej dziedzinie, jak Da Vinci.