Był czas, kiedy książki dotyczące obrzydliwych praktyk dokonywanych przez nazistów chłonęłam jedna za drugą. Nieważne, czy były to reportaże, czy fikcje literackie. Myślałam, że wiem już wszystko. O jak się myliłam!
“Kołyski Rzeszy” to połączenie fikcji literackiej z faktami historycznymi. Książka opowiada historię trzech kobiet: Gundi, Hilde i Irmy, które z różnych powodów trafiły do bawarskiego, ekskluzywnego ośrodka Lebensborn. To tam młode dziewczyny rodziły dzieci dla Rzeszy. Dzieci według nazistowskiej ideologii – perfekcyjne rasowo. To w Stowarzyszeniu Lebensborn, który miał kilka siedzib w różnych krajach podczas II wojny światowej, “produkowano” nowych, idealnych wizualnie obywateli niemieckich. Okradano matki, które po opuszczeniu ośrodka nie miały w perspektywie ślubu z ojcem nowonarodzonego dziecka, wykorzystywano kobiety do współżycia z wysoko postawionymi niemieckimi oficerami, aby te masowo rodziły dzieci dla Hitlera i podobnie, jak skala obozów koncentracyjnych na przestrzeni lat rosła, tak w Lebensborn zaczęto praktykować zabijanie polskich rodzin w celu okradania ich z dzieci mających aryjską urodę i “wystawiano” je do adopcji dla niemieckich małżeństw.
“Kołyski Rzeszy” to dobrze napisana, poparta mocnymi faktami książka o krzywdzie, jaką Rzesza wyrządzała swoim obywatelkom, traktując je, jak maszyny do rodzenia dzieci. Wstrząsająca opowieść, która pokazuje, kolejny raz, do czego były zdolne nazistowsk...