Jeżeli utwór ma 271 lat i dalej jest czytany, to musi być genialny. Ta powiastka filozoficzna swoim stylem ironiczno- sarkastycznym, fantastyczną narracją pełną nagłych zwrotów akcją wciąga od pierwszych stron. Jest to jednak powiastka filozoficzna, która ma ośmieszyć twierdzenie Leibniza, jakoby ludzie żyli na „najlepszym z możliwych światów”, a więc mamy błyskotliwe dialogi. Kandyd zostaje wyrzucony z raju jakim był zamek i błąka się po świecie poszukując swojego ideału, Kunegundy. Jednak czy jego wiara w dobroć świata nie zostanie wystawiona na szwank? Czy ideał, którego tak poszukiwał wytrzymał próbę czasu? Dlaczego na końcu mówi, że „Trzeba uprawiać ogródek.”? Kandyd został napisany jako satyra ówczesnego świata jednak jest w pełni aktualny i w naszych czasach.
Świetnie się bawiłam czytając tą opowiastkę, jak i oglądając operę z muzyką Leonarda Bernsteina.
Polecam wszystkim, bo czyta się ją jak najlepsze powieści awanturnicze. Jednak zawiera naprawdę ciekawe myśli.