Tylko Gabriel Garcia Marquez, pisarz, który wciąż potrafi patrzeć na świat oczyma zdziwionego dziecka, mógł napisać baśń o dyktatorze. Baśń wszystkim dobrze znaną, w której każda postać musi odegrać sobie właściwą, stereotypową rolę. Baśń, w której nic nie jest nas w stanie zaskoczyć, bo mieści w sobie wszystkie znane nam bajki o okrutnych władcach i historie o tyranach rodem z operetki. A mimo to „Jesień patriarchy” nie jest kolejną powieścią o dyktaturze, lecz powieścią o naszej dziecięcej wyobraźni i naszych dziecięcych lękach; to dzięki nim możliwa jest każda władza – baśniowa i realna.