Wojna oczami cywila.
Z trudem dobrnęłam do mety. Podjęłam ten trud nawet nie dlatego, że staram się doczytywać do końca, ale z szacunku dla ludzi, o których to była opowieść. Choć bardzo się starałam, książka nie wywołała we mnie żadnych emocji. Ani się nie bałam, ani nie współczułam, nie wzruszałam, nawet się nie dziwiłam. Dla mnie nijaka, nudy, sztampa.
Albo jest źle napisana, albo coś się w mojej czytelniczej głowie poprzestawiało i straciłam wyczucie.
Tematyka ważna, pomysł doskonały, tylko wykonanie mierne. Wiadomo, w czasie każdej wojny cywile i ich potrzeby schodzą na dalszy plan, nigdy nie ma koncepcji jak o nich zadbać i w ogóle co z nimi począć. Niby walczy się dla nich, ale oni w wojnie po prostu przeszkadzają samym tym, że są! Należy o nich pisać. Można to tylko zrobić mniej lub bardziej zajmująco.
Dla mnie „Internat” to żadna literatura piękna, jak czytam w opisie, raczej reportaż i to taki sobie. Swoją drogą ciekawi mnie jak z tym tematem zmierzyłaby się moja mistrzyni do spraw ludzkich trudnych - Swietłana Aleksijewicz. A porównywanie książki Serhija Żadana z „Drogą” Cormaca McCarthy’ego w jakimkolwiek aspekcie, to zwykłe nadużycie. Z czym do gości?
Czy zmarnowałam czas? NIe, bo niedosyt i niezadowolenie po lekturze książki spowodował, że poszperałam w sieci i bardziej oswoiłam temat konfliktu w Donbasie, jego przyczyny, przebieg i przede wszystkim dramatyczną sytuację ludności cywilnej w miejscach, gdzie toczył się konflikt ...