ZA PÓŹNO NA NAUKĘ
Krzysztofowi Koziołkowi można by udzielić kilku dobrych rad, gdyby był debiutantem. Ale na portalu „Lubimy czytać” odnalazłam aż kilkanaście (sic!) jego powieści. No przepraszam, jeśli się napisało tyle książek, to wypadałoby przynajmniej nie mylić gatunków literackich. Zdecydować się, czy się pisze przewodnik turystyczny po zabytkach architektury, czy powieść detektywistyczną. Zgoda, może przesadzam w złośliwości, ale autor też przesadził narażając mnie już na wstępie na opisy tak długaśne i nudne, jakby były żywcem ściągnięte z podręczników, które studenci historii sztuki mają czytać za karę.
Nowi, nieznani mi polscy autorzy zawsze jednak dostają ode mnie kredyt zaufania, dlatego też i w tym przypadku, chociaż odkładałam książkę trzy razy, dałam Krzysztofowi Koziołkowi szansę i doczytałam „Imię pani” do końca.
Na szczęście dla autora przebrnęłam jakoś przez pierwsze kilka rozdziałów i dalej było już lepiej. Intryga przeprowadzona wystarczająco sprawnie, bohater intrygujący, z prywatną tajemnicą, zakończenie nieoczywiste, antagoniści trochę zbyt groteskowi w stosunku do przyjętej konwencji, ale to drobiazg. W sumie byłoby to dość przyzwoite czytadło w modnym stylu retro, gdyby nie te irytujące opisy z przewodnika wstawiane chyba na zasadzie „kopiuj i wklej”, pojawiające się już z trochę mniejszą nachalnością w dalszej części książki. Dlaczego irytujące? Bo nie mają najmniejszego wpływu na akcję powieści. ...