Tak, jak i poprzednia książka Valerie Keogh, którą miałam okazję przeczytać, również „Idealne życie Molly” charakteryzuje się intrygującym początkiem, szybką akcją i bogatym tłem obyczajowym. Autorka skupia się głównie na opisie życia brytyjskiej klasy średniej (może nawet upper middle class, ale nie kłóćmy się o definicje 😊) oraz kreowaniu sytuacji, które pokazują jak łatwo opuścić to zacne grono.
Dobrze się wchodzi w tę historię, budzi zaciekawienie, a potem – tak jak napisałam – wręcz intryguje. Zastanawiamy się, co jest przyczyną, że sympatyczna kobieta, z poukładaną codziennością, może nawet nudną – nagle zaczyna tracić grunt pod nogami. Kto stoi za tym, że jej schludne, syte życie zaczyna się walić, a każde jej posunięcie tylko pogarsza jej położenie. Molly to przykład kobiety, która jest ślepa na swoje osobiste walory czy osiągnięcia, bardzo zależna jest od opinii innych, a w sytuacji jakichkolwiek kłopotów, winy szuka głównie w sobie. Jednak, jak pokazują ostatnie sceny, jest w niej jednak dużo siły i determinacji. Potrafi w sytuacji granicznej przejrzeć na oczy i walczyć o swoje. Uff!
Podsumowując - to dobre „czytadło”, przyjemna rozrywka na deszczowy dzień w pozycji „pod kocykowej”.
Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, to cały czas miałam wrażenie, że autorka zbyt mało czasu poświęciła postaci Jacka – męża Molly. Wydaje się ona nieco niedopracowana, potraktowana zbyt powierzchownie. Autorce wyraźni...