„Idealne dziecko” autorstwa Lucindy Berry, to druga książka po „Ocalić syna”, którą przeczytałam niemalże na wdechu. W tej powieści autorka ukazuje zło, które pojawia się wraz z narodzinami i nie jest to horror o tajemnych siłach, o nie.
To dramat i thriller psychologiczny, który potrafi przestraszyć lepiej, niż najokrutniejsza zjawa.
Główne postaci to Christopher i Hannah, małżeństwo, które od lat stara się o dziecko. On jest lekarzem, ona pielęgniarką, pracują w tym samym szpitalu. Pewnego dnia na oddział trafia znaleziona, okrutnie pobita, zagłodzona mała dziewczynka. Chris od pierwszego momentu bierze ją pod swoje skrzydła, operuje i często odwiedza. Mała Janie okazuje się być niedożywioną sześciolatką, a rany na jej ciele jednoznacznie wskazują na zespół dziecka maltretowanego. Mieszkała na oddalonym osiedlu przyczep, gdzie osiedliła się biedota i narkomani. W jej „domu” zostają znalezione zwłoki jej matki, Janie zostaje zatem włączona w system opieki społecznej, szukającego dla niej rodziców zastępczych. To właśnie Chris i Hannah, po krótkim zastanowieniu, postanawiają zaopiekować się śliczną blondyneczką. Ta decyzja zaważy na ich dalszym życiu.
„Idealne dziecko” to książka, która wzbudza ogrom ambiwalentnych emocji, od współczucia, żalu, przez szok, aż do nienawiści. Przez wszystkie te emocje przechodzili także bohaterowie ...