Ciężki temat, ciężka historia, ale wciąga jak diabli i nie pozwoli wam zasnąć.
To idealne zdanie, które podsumowuje moją lekturę "Złych uczynków".
Dlaczego po nią sięgnęłam? Nie dla samego tematu, ale muszę się po cichu przyznać, że jeśli chodzi o Wydawnictwo Filia, to jestem okładkową sroką. Wszystkie thrillerowe okładki oddają klimat powieści, są mroczne i naprawdę zachęcają do sięgnięcia po te książki. Co ciekawe, bardzo rzadko okazują się również rozczarowaniem... ;)
Książka Lucindy Berry jest trudną lekturą, dlatego, że porusza okrutne, pełne przemocy tematy. Jej bohaterki to dziewczyny, które musiały milczeć. Które były przetrzymywane w piwnicach i które były prywatnymi zabawkami mężczyzny, który uwielbiał władzę. To nie jest lektura, dla ludzi o słabych nerwach, ze względu na to, że w "Złych uczynkach" można odnaleźć wiele przemocy i okrucieństwa. Mimo że brakuje tutaj standardowej intrygi do rozwiązania, historia naprawdę wciąga i pochłania się ją jednym tchem.
Co muszę przyznać, autorka w sposób naprawdę genialny oddała w tej historii różnego rodzaju zaburzenia psychiczne, fazy stresu pourazowego oraz również syndrom sztokholmski — co naprawdę czasami może okazać się równie trudnym zadaniem, tak samo jak napisanie dobrej sceny łóżkowej. Na ogół bohaterki, które są poddane mężczyźnie, strasznie mnie irytują swoją postawą i zachowaniami, tutaj tego nie odczułam. Sarah jest tutaj naprawdę ewenementem.
...