Skończyłam tom trzeci i zastanawiam się, w jaki sposób wyrazić swoje odczucia nie zdradzając wam przy tym fabuły.
Jeśli po przeczytaniu drugiego tomu wydawało wam się, że idziecie ze swoim myśleniem w dobrym kierunku, to gwarantuję, że czeka was ogromne zaskoczenie.
Tak naprawdę do ostatnich stron nie poznacie odpowiedzi na swoje pytania.
I zdecydowanie nie tego będziecie się spodziewać.
Ja musiałam kilka razy wracać do wcześniejszych rozdziałów w ostatnim tomie sprawdzając, czy aby na pewno nie pominęłam czegoś istotnego po drodze.
Śledztwo w sprawie rytualnych morderstw w Chicago trwa. Rosalie i Bruce uparcie dążą do poznania prawdy. I wszystko wskazuje na to, że są bliscy rozwiązania zagadki.
Jednak koszmary senne nie chcą opuścić kobiety. Młoda detektyw obawia się, czy tak naprawdę sprawę uda się doprowadzić do końca, jeżeli nie może ufać nawet samej sobie.
Bruce również musi się zmagać z własnymi demonami.
Co zrobisz, gdy demony w twojej głowie nie dają ci spokoju, a osoba na którą liczyłaś zostawi cię sama, bez pomocy?
Czy jesteś w stanie udźwignąć ciężar prawdy?
Co jeśli prawda nie jest tym czego oczekiwałaś?
Z jednej strony finał tej trylogii wiele nam wyjaśnia, z drugiej zostajemy po prostu znokautowani.
Ciężko jest się po tym pozbierać.
I o ile osobiście liczyłam na inne zakończenie, o tyle to rozłożyło mnie na łopatki.
Pow...