"Graj jak się da" to bardzo krótka powieść o kobiecie, która ma dosyć. Którą zawładnęła apatia. Która utraciła cel. Którą trawi depresja.
Autorka jak zwykle roztacza przed czytelnikiem świetny obraz amerykańskiego społeczeństwa z ok. lat 60. Książka skupia się na grupie raczej zamożnych i wpływowych osób, celebrytów.
Ukazane zostało swego rodzaju zepsucie, obłuda, absurd i przesyt. Wielu ludzi z tej grupy społecznej zagubiło się w życiu, nie wie do czego dążyć.
Życie głównej bohaterki zaczęło się sypać mniej więcej odkąd została zmuszona do dokonania aborcji. Zabieg zdaje się mieć duży wpływ na odmianę jej życia.
Książkę czytało mi się bardzo dobrze, uwielbiam styl Didion, uwielbiam ten amerykański klimat ubiegłych lat, który autorka mistrzowsko potrafi zbudować.
Jeśli zaś chodzi o przedstawioną tu historię, to bardzo trudno ją ocenić. Nie porwała mnie, ani nie zaangażowała na maxa, lecz przez swe niewielkie rozmiary przeczytałam ją bardzo szybko i z uwagą.
Niezbyt polubiłam główną bohaterkę, nie jest to typ postaci, który budzi moją sympatię, ale wydaje mi się, że Didion chciała stworzyć właśnie taką postać. O której nie da się powiedzieć, że jest zła lub dobra. Bywa nijaka, ale to dlatego, że jest po prostu zagubiona, że przepych stylu życia, jakim żyła, ją samą pochłonął.
Bardzo mnie jednak zaskoczyło z jakimi wrażeniami zostawiła mnie ta książka, a były one bardzo wyraźne i silne. Przejęłam odczucia głównej bo...