"Gwarna ulica wrzawą się spiętrza, w rytm kroków wplata aut duszne gazy...
Modną odzieżą kusi do wnętrza, zza srebrnych witryn wielki magazyn-
rząd sztywnych figur wedle zwyczaju, to manekiny się uśmiechają.
Przez szum uliczny bełkot się wdziera, plugawe słowa całkiem bezkarnie
na "ka" co chwila, psiakrew, cholera
I że kij w coś tam, ze ktoś tam marnie..."
Modną odzieżą kusi do wnętrza, zza srebrnych witryn wielki magazyn-
rząd sztywnych figur wedle zwyczaju, to manekiny się uśmiechają.
Przez szum uliczny bełkot się wdziera, plugawe słowa całkiem bezkarnie
na "ka" co chwila, psiakrew, cholera
I że kij w coś tam, ze ktoś tam marnie..."