Lubię książki historyczne. Lubię też sagi rodzinne, a ta książka to mieszanka obu tych elementów, spójna, realistyczna i, niestety, mocno przygnębiająca.
Rodzina Gajdów mieszka w Galicji, gdzie żyje z uprawy roli. Jest 1902 rok, bieda piszczy, a najbardziej pożądaną rzeczą jest wyjazd do Brazyli, która jawi się jako kraina mlekiem i miodem płynąca. Jest to kluczowa oś tej historii. Rodzina pełna nadziei, ale też naiwności i niewiedzy wyrusza w podróż. Nie będzie to wycieczka, a ciężka przeprawa, podczas której na rodzinę spadną nieszczęścia. Podziwiam autorkę za to, że tak prawdziwie, historycznie oddała realia tamtych czasów. Ale bardzo smutnych czasów.
Książka mimo tego, że mi się podobała, to ogromnie mnie przygnębiała. To po prostu nie był odpowiedni moment. Mało tutaj radości, ciężko też nazwać tę powieść przyjemną. Jest to zapis ciężkiego losu, który spotkał wiele takich rodzin jak Gajdowie. Jest to bardzo ciekawa, nawet edukacyjna, powieść i na pewno sięgnę po kontynauację.