Podlaskie dni są spokojne, pełne kartaczy, sękaczy i ryb. Do czasu, aż ktoś nie umrze…
Amadeusz Wagner, drugi flecista Filharmonii Wrocławskiej, zmierza na przymusowy urlop do Gawrych Rudy, do rodzicielki. Na Podlasiu – poza kartaczami, sernikiem, pierogami, racuchami, rosołem, kanapkami i pozostałymi smakołykami mamusi – czekają na niego tajemnice skrywane przez mieszkańców tego urokliwego regionu. Jest złodziej, jest trup znienawidzonej przez wszystkich nauczycielki-Francy, są duchowni i są kumple ze szkoły. Wagner z Eine kleine Nachtmusik i burczącym brzuchem w tle, karcony na każdym kroku przez mamusię, próbuje rozwikłać pewną dość skomplikowaną zagadkę, ale właściwie nikt nie chce mu w tym pomóc. Każdy wydaje się w pewien sposób uwikłany w tę sprawę. Co takiego wiedziała Franca, że zginęła?
Oto porywający kryminał kulinarny z kartaczami, kiszką ziemniaczaną i sękaczem w tle!
"Po kilku minutach, które wydawały się godzinami, dojechali wreszcie do kościoła. Był on cały przystrojony kwiatami oraz banerem „Zbieramy na dach kościoła” z obrazkiem Maryi oraz dzieciątka Jezus wrzucających grosik do skarbonki.
– Ja zaparkuję, a ty idź, zobacz, czy czegoś księdzu nie potrzeba.
Nie musiała mu więcej powtarzać. Szybko wysiadł z auta i z ulgą ruszył ku wejściu. Wokół kręciło się już sporo ludzi, podlewając kwiatki i myjąc płot z kurzu. Uśmiechnął się radośnie do sąsiadek, uparcie ignorując wdzięczącą się Gizelę. Nagle usłyszał krzyk. Rozejrzał się dookoła, ale panie nie wydawały się zaalarmowane. W brzuchu mu zaburczało. Na drżących z ciekawości nogach podreptał na zakrystię. Drzwi były otwarte. Ostrożnie je uchylił i… zobaczył trupa."