Marysia po po zapaleniu opon mózgowych wyjeżdża na kurację w Bieszczady. Poznaje zwyczaje tamtejszych zwierząt, ale także ludzi. Mocno buntuje się przeciwko polowaniom, szczególnie na wilki. Próbuje nawet z jednym z nich nawiązać bliższy kontakt.
Powieść przedstawia, nieaktualny już na szczęście, pogląd na wilki jako szkodniki, który pokutował u nas aż do 1995 roku (!). Poruszane są również kwestie dotyczące partyzantki na tamtych terenach, w momencie rozwijania się akcji wciąż świeże. Marysia, warszawianka, poznaje trudną historię powstańczych oddziałów, żyjącą w osiadłych tam ludziach.
Zmieniające się pory roku są ładnie opisane, łatwo stają przed oczami, aż chce się tam jechać i zobaczyć na własne oczy. Bohaterowie nie są krzykliwie oryginalni, ale przecież bardzo sympatyczni i z pewnymi charakterystycznymi rysami.