„Wreszcie odsłoniła się kruchość wszystkiego. Zadawnione problemy rozsądzone przez nicość i noc. Wraz z ostatnim egzemplarzem odchodzi cała kategoria rzeczy. Znika, gasi za sobą światło. Popatrz dookoła. Nigdy to bardzo długo. Lecz chłopiec wiedział to, co wiedział mężczyzna. Że nigdy to wcale.”
Drogą, pośród zgliszcz i szarego pyłu, w świecie dotkniętym bliżej nieokreśloną katastrofą wędrują mężczyzna i chłopiec, ojciec i syn. Zmierzają na południe, ku morzu. Myli się jednak ten, kto sądzi, że jest to podróż ku słońcu i nadziei, ku lepszemu. Od pierwszych stron, intuicyjnie wyczuwa się jaki będzie jej kres.
Cormac McCarthy stworzył niezwykle pesymistyczną, postapokaliptyczną wizję świata, w której dwójka bezimiennych bohaterów stara się przeżyć kolejny dzień. Napotykając innych, ocalałych wędrowców, równie zdeterminowanych jak oni, prą do przodu. W świecie stworzonym przez McCarthy'ego przetrwać pozwala jedynie egoizm. To świat, w którym przestały obowiązywać wszelkie normy i moralne zasady. Człowiek stał się instynktem. Zdolnym do największego zła i bestialstwa. I aż trudno uwierzyć, że w tej szarej beznadziei, w której co krok napotyka się na trudne do wyobrażenia okrucieństwo przetrwało coś subtelnego i pięknego. A jednak.
Chwyta za serce nakreślony przez Autora obraz rodzicielskiej, bezwarunkowej i bezgranicznej miłości. Oszczędny styl, surowe, krótkie, ale niezwykle precyzyjne zdania w po...