"Lecz racja mieściła się w kategoriach rozumu a wątpliwości w sferze uczuć"
Kolejna książka mojego ostatniego odkrycia literackiego, za mną. Nieżyjący już od 1988 roku Clifford D. Simak w swoich książkach pokazuje, prosi, ostrzega. Czasem robi to zbyt prosto, bez woalu zaciemniania, nawet, rzekłabym miejscami łopatologicznie. Jednak i co z tego, skoro ludzkość i tak nie słucha. Widocznie mamy zakodowany gen samozagłady, który każe nam coraz szybciej staczać się po równi pochyłej i nie podejmować żadnych, lub bardzo mierne, skutków zaradczych.
Shepherd Blaine, to pracownik koncernu Fishhook, posiada on pewne zdolności, które koncern, pod ścisłą kontrolą skrupulatnie wykorzystuje. Shep penetruje kosmos swoim umysłem i wszelkie dane na specjalnych taśmach dostarcza koncernowi. Niestety czasami zdarza się coś, co takiego mózgo-oblatywacza, czyni kimś bardzo niepożądanym dla koncernu. Wkrótce więc Blaine musi uciekać...
Jednak poza koncernem ludzie z jego zdolnościami nazywani są dewiantami i ścigani niczym łowna zwierzyna, a w najlepszym wypadku umieszczani na specjalnie wyznaczonych terenach i dobrze pilnowani, brzmi znajomo ? Komu więc ufać, kto jest przyjacielem, a kto go tylko udaje? Koncern jak Wielki Brat, ma swoich szpiegów wszędzie. Można by rzec, że to stara literatura, że napisano już tyle nowszej, lepszej i bardziej na czasie. A ja wam powiem, że książki Simaka, teraz są bardziej aktualne, niż kiedykolwiek wcześniej. I ogromnie się ciesz...