Napisać, że ta książka mi się podobała, to jak nic nie napisać.
Świetna pozycja.
Skusiła mnie okładka, poźniej blurb, ale to, co otrzymałam, przekroczyło moje oczekiwania.
Wyobraź sobie, że jesteś na maleńkiej wyspie, otoczonej czymś, co przyprawia Cię o dreszcze.
To nie jest TYLKO woda. To nie jest TYLKO wyspa. A Ty? Nie jesteś TYLKO przerażoną osobą…
Co kryje tajemnica wyspy? Kim jest główna bohaterka i co przydarzyło się tamtego lata?
Przyznaje. Suspens wylewa się ze stron tej książki tak, jakbym stała na pomoście a woda chlapała mi prosto w twarz.
Momentami czułam ciary, a nie tak łatwo mnie przerazić. Bardzo dobry klimat, zbudowane napięcie i sytuacje, w których wolałabym się nie znaleźć.
Czytając jesteście w stanie wsiąknąć w książkę. Przenieść się do hotelu Stanhope i być główną bohaterką.
Czy mogłoby być lepiej? Otóż MOGŁOBY. Przez 90% książki się płynie, klimat, tajemnica, dreszcze… a potem ostatnie dwa rozdziały.
Ten przedostatni można jeszcze przełknąć, bo autor musi rozwiązać pewne wątki, ale ostatni… przyznaję, rozczarował mnie mocno. Byłam zachwycona książką i chyba postawiłam jej poprzeczkę za wysoko, bo zakończenie dla mnie było… no cóż. Nie do końca takie, jakie bym chciała i jakiego oczekiwałam. Poczułam się, jakby autor chciał jak najszybciej skończyć, zamknąć plik i tyle. Albo, jakby ktoś inny napisał ostatnich kilka str...