Co, jeśli Romeo i Julia jednak nie zginęli? Co, jeśli przeżyli i mają się świetnie? Duża rodzina (siedmioro dzieci), wspaniałe życie?
Autorka pokusiła się na zaczerpnięcie z osławionej opowieści i opisała, jak mógłby wyglądać ciąg dalszy sagi Montekich. Przenosi nas do XVI wieku, do Werony.
Poznajcie Rosie, najstarszą córką najsłynniejszej pary zakochanych. Jest już „stara”, wszak ma już 20 lat i wciąż jest panną. Chce nią zostać na zawsze, łatwo się oprzeć romansom, mając takich rodziców jak jej. Wyobraź to sobie – ciągłe monologi, namiętne deklaracje, kłótnie, godzenie się, całowanie... to wyczerpujące. Rosie jest niezależna, bystra, zbuntowana, ma cięty język. Uczy się rachunków, chce prowadzić rodzinny biznes, a nie zakładać rodzinę. Do tej pory udało się jej uniknąć zamążpójścia.
Jednak tym razem przeciwnik jest mocny. Książę Stefan to rozpustnik miał już trzy żony — wszystkie spotkały nieszczęśliwy koniec. Na balu zaręczynowym — gdzie zupełnie przypadkiem poznaje pięknego młodzieńca, który sprawia, że zastanawia się, czy jest coś, co można pokochać od pierwszego wejrzenia — natyka się na księcia Stefana ze sztyletem w piersi. Kto go zabił? Rodziny jego zmarłych żon, jego krewni, jego kochanka, jego słudzy — połowa Werony miała motyw. A gdy wszyscy wokół księcia zaczynają umierać, znikać lub popadać w szaleństwo, Rosie wie, że musi odkryć zabójcę... . . zanim śmierć dosięgnie ją.
Nieko...