Dopiero co mieliśmy premierę „Bukietu pełnego róż”, a ja już nie mogę się doczekać kolejnej części Sagi rodziny z Ogrodowej. Co tu dużo mówić… zakochałam się w tej sadze!
Jak zawsze książkę pochłonęłam dosłownie w kilka godzin, ponieważ była dla mnie z tych nieodkładalnych na później. Początkowo odniosłam wrażenie, że jest ona troszeczkę inna od pozostałych części. Jednak nie oznacza to, że była gorsza. Czekałam na nią z ogromną niecierpliwością, ponieważ zżyłam się z bohaterami przeogromnie. Nie snułam co może dziać się z bohaterami, tylko cierpliwie czekałam na to co „zafunduje” nam autorka. Fabuła jest ciekawa, poznajemy ciągle nowe fakty i nie sposób przewidzieć jak akcja może się potoczyć.
W „Bukiecie pełnym róż” dużo więcej dowiadujemy się o Rozalii i nieznanym ojcu dziadka Janka, a także poznajemy nowych bohaterów. Ewa Jabłońska może okazać się być osobą, która dużo wniesie do śledztwa Klaudii i Artura, którzy stają się sobie coraz bardziej bliżsi. Jednak uważam, że kobieta może także dużo namieszać w życiu Raja. Powiewem świeżości okazała się być narracja prowadzona z perspektywy Ewy, ale i Kingi. To właśnie rozdziały pisane z perspektywy tej ostatniej były czymś naprawdę tutaj wyjątkowym! Dzięki niej zagłębiamy się w codzienne życie nastolatków i poznajemy ich problemy natury szkolno-miłosnej.
Jak zawsze nie zabrakło tutaj ogromnej dawki emocji, ale i humoru. Książka jest pełna rodzinnego ciepła i pokazuje jak rodzina w życiu jest w...