Zapomniane przez Boga miasteczko górnicze w Apallachach. W przyczepie wraz z siostrą i matką mieszka Tenleigh. Nieopodal niej swój dom ma Kayden, który w tragedii w kopalni stracił ojca i brata. Oboje muszą chodzić do szkoły około 10km piechotą. Oboje chcą wywalczyć stypendium i wyrwać się na dobre z tego miasteczka. Oboje wiedzą co to głód i przeraźliwa bieda. Czy wspólny cel i sytuacja życiowa sprawią, że znajdą do siebie drogę, a może rywalizacja o lepszy byt ich poróżni?
To było moje pierwsze spotkanie z Autorką i na pewno nie ostatnie. Nie boi się poruszać trudnych tematów. Nie boi się pokazać życia bez różowych okularów. Nie boi się pisać o cierpieniu, trudnościach i bólu. I moim zdaniem ta książka jest po prostu cudowna.
Ten i Ky to bohaterowie nad wyraz dojrzali, lecz nie dziwi mnie to, bo oboje walczą zaciekle o każdy dzień i lepszą przyszłość. Opisy sytuacji z jaką musieli się mierzyć niejednokrotnie łamały mi serce. Ale oni znajdowali w sobie siłę, by stawić czoła przeciwnościom. Chociaż żaden nastolatek nie powinien mierzyć się z taką biedą, samotnością i kłopotami. A oni jeszcze potrafili cieszyć się każdym dniem, pięknym zachodem słońca, ciekawą książką znalezioną w bibliotece czy zapachem lawendy. Tak po prostu...
To bardzo przejmująca opowieść o miłości dla której jest się w stanie poświęcić dosłownie wszystko. O bezkresnej samotności. O zatrważającym ubóstwie. Ale daje też nadzieję, że nawet najbiedniejszy człowiek może ofia...