Apokalipsa jest niezwykłą księgą. Kiedy ją otwieramy, doświadczamy pewnego przyciągania, a zarazem zawrotu głowy. Jest to tekst wyżłobiony przez krew historii, lecz także dzieło kontemplacji, zatopione w aureoli światła, z którego na końcu wyłania się miasto doskonałe i idealne, gdzie nie ma już płaczu, gdzie śmierć nie ma prawa bytu i gdzie rozpala się transcendentna świetlistość. Tekst ten wprawia w zdumienie również pod względem stylistycznym: jest barbarzyński i kreatywny, śmiały i wyważony, wierny schematom (układ siódemek), a przecież nigdy niemechaniczny w ich stosowaniu; dziki, a jednak obdarzony arystokratyczną elegancją, popularny, a zarazem wyszukany, gotów rzucać wyzwania elementarnym prawom gramatyki lub syntaksy..., dzieło autora, który myślał po hebrajsku lub aramejsku, a pisał po grecku?(Robert H. Charles).