Trudno powiedzieć, czym jest "fikcjonarz" Dubravki Ugresic. Chyba wszystkim po trochu: trochę esejem, trochę dziennikiem intymnym, trochę powieścią, trochę zapiskami "na pudełku od zapałek". Czas, który chorwacka pisarka spędziła na stypendium w Stanach Zjednoczonych, pozwolił jej spojrzeć z geograficznego i mentalnego dystansu na tragedię własnego narodu, na rozpad Jugosławii, na narodziny jugonostalgii. Na narastające w niej na obczyźnie, z dala od ogarniętej wojną ojczyzny, poczucie bezdomności. A także absurdalności epoki, w której można co prawda bez problemu pokonać odległość tysięcy kilometrów, z jednej półkuli na drugą, w ciągu kilku godzin, ale w żadnej mierze nie oznacza to zmniejszenia mentalnego, kulturowego dystansu. "'Twoje teksty są bardzo smutne: jakby mówiły o kimś, kto znalazł się w pustym domu i powoli, trochę jak nieobecny, ustawia w nim rzeczy', napisał nieco później Henk. Henk Figee to przyjaciel, pisarz i redaktor moich holenderskich książek. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że obraz kogoś, kto znalazł się w pustym domu, zamieni się w trwałe uczucie bezdomności". Henk Figee mówił o tekstach, które Dubravka Ugresic pisała na zamówienie pewnej amsterdamskiej gazety; tekstach, które w pewnym sensie zrodziły, a na pewno poprzedziły "Amerykański fikcjonarz". "Przepisując na maszynie teksty do swego amerykańskiego słownika, zamiast 'd' przez pomyłkę nacisnęłam 'f' i dictionary zamienił się w fictionary. Przypadkowy błąd tylko potwierdził mój wewnętrzny koszmar. Bo jeżeli rzeczywistość już nie istnieje, to i 'fikcja', i 'fakcja' tracą pierwotne znaczenie. Słowa zebrane na kupkę znowu się rozsypały... Nieco później wpadłam na to, co i tak wiedziałam od początku: że nawet przypadkowy błąd nie może być przypadkowy, bo z pewnością już zaistniał w jakimś innym miejscu, w jakimś innym języku. Oto francuski filozof Alain Finkielkraut swój 'fikcjonarz', Petit fictionnaire illustre, określa jako składnicę słów, które są tylko bodźcem, 'pretekstem do opowiadania'. W porządku, w jakim znajdują się w książce, teksty te powstawały w Amsterdamie, w Middletown i Nowym Jorku, od października 1991 do czerwca 1992 roku. Appendix, dwa listy, a także to zakończenie służące jako początek - dodałam trochę później, w sierpniu 1992, już w Zagrzebiu" - napisała o swojej książce autorka. Eseistyka polityczna, znana już ze świetnej "Kultury kłamstwa", miesza się w "Amerykańskim fikcjonarzu" z subtelną analizą antropologiczną (której pozazdrościć jej powinien niejeden antropolog kultury), gdy po mistrzowsku, znakomicie puentując, zestawia Dubravka Ugresic cywilizację Europy Wschodniej i Środkowej z cywilizacją amerykańską i cywilizacją Europy Zachodniej, a także z dziennikiem intymnym: z opisem cierpienia, wspomnianego już poczucia bezdomności, wreszcie - last but not least - dominującego odczucia fikcyjności świata i rzeczywistości. Bo też czy życie w podwójnej rzeczywistości: na przemian w bombardowanym Zagrzebiu - w jego piwnicach (pełniących rolę prowizorycznych schronów) i mieszkaniach, stanowiących dosłowne i symboliczne grobowce: groby pamiątek, wspomnień o dawnym, normalnym życiu, ale bywające też rzeczywistymi grobami bliskich ludzi - i na sterylnych uniwersytetach, w wydawnictwach i redakcjach tego zupełnie innego, o całe lata świetlne oddalonego amerykańskiego świata może budzić inne odczucia aniżeli głębokie, schizofreniczne poczucie nierzeczywistości, fikcyjności właśnie. Trudno o trafniejsze słowo, aniżeli to, którym posługuje się Dubravka Ugresic, a które - jeżeli wierzyć anegdocie - odkryte zostało przez nią tak zupełnie przypadkowo.
"'Amerykański fikcjonarz' chorwackiej pisarki Dubravki Ugresic powinien być wydany już kilka lat temu - niestety, ukazały się tylko jego fragmenty w 'Literaturze na Świecie'. Skoro więc nie wydano go w całości do tej pory - należy go opublikować jak najszybciej, póki jeszcze trwa pamięć wojny w byłej Jugosławii. A takie zdarzenia, obrosłe nawet w najstraszliwsze epizody - paradoksalnie - w świecie rządzonym przez telewizję bardzo szybko popadają w zapomnienie. Ugresic znana jest w Polsce z parodystycznej, piekielnie zabawnej książki 'Forsowanie powieści-rzeki', w której sportretowała i bezlitośnie wyśmiała międzynarodowe środowisko pisarzy przybyłych na literacki kogres do Zagrzebia, oraz ze zbioru wybitnych esejów 'Kultura kłamstwa'. 'Kultura kłamstwa' zawierała kilkanaście 'esejów antypolitycznych', jak je nazwała w podtytule książki sama autorka (nawiązując do Györgi Konráda), choć poświęconych sprawom nierozerwalnie z polityką związanych. 'Fikcjonarz' jest logicznym dopełnieniem 'Kultury kłamstwa' - to kolejny argument, że należy go szybko wydać. 'Fikcjonarz' wydany osiem lat temu, to dziennik emigracji - czas wojny serbsko-chorwackiej pisarka spędziła w USA, wykładając tam literatury słowiańskie. Dzięki swojemu pochodzeniu budziła oczywiste zainteresowanie, ale też miała okazję zobaczyć indolencję ludzi, którzy uważali, że coś na ten temat wiedzą i mają do powiedzenia. Ugresic zanim została poważną eseistką polityczną była autorką książek dla dzieci - to dzięki temu w jej pisarstwie jest ciepło i spokój. A zanim napisała 'Kulturę kłamstwa' i 'Fikcjonarz' napisała "Forsowanie powieści-rzeki' - dzięki temu potrafi być autoironiczna i narracyjnie lekka, choć nie o lekkich sprawach pisząca.
Dzięki Ugresic łatwiej nam jest zrozumieć nie tylko wojnę na Bałkanach, ale także sytuację 'Jugo-intelektualistów' na emigracji i szerzej - wszystkich uchodźców z krajów, które powstały po rozpadzie Titolandu. I jeszcze szerzej - zrozumieć nie tylko Jugosławian, lecz także Polaków, którzy popadali w emigranckie frustracje, kiedy okazywało się, że świat nie żyje ich tragediami".
Krzysztof Varga
"Książka o wojnie i strachu pisana z niesłychanie odległej perspektywy bezpiecznego, zamorskiego kraju wydaje się na pozór fanaberią, ćwiczeniem intelektualnym, pozbawionym niezbędnego przy podobnych przedsięwzięciach oparcia w bolesnej rzeczywistości. Szczególnie gdy owym zamorskim krajem są Stany Zjednoczone, jedno z najbardziej nierzeczywistych miejsc na naszej planecie."
Paweł Marczewski (Res Publica)
"Ugresic jest w tej książce egocentryczna. I trochę przez to śmieszna. A sądzę też, że tendencyjna - wybrała takie rozmowy (jeśli nie są one w ogóle fikcją), które potwierdzają jej tezę o amerykańskiej znieczulicy. W tym sensie tytuł książki jest uzasadniony 'Amerykański fikcjonarz'. Fikcjonarz Dubravki Ugresic".
Artur Górski