Adoracja to trwanie w ciszy, gdy tuż za ścianą świat aż dudni, to zatopienie w modlitwie kontemplacyjnej, gdy tuż za ścianą ryczą zgiełkiem reklam głośniki sklepów, tramwajów i biur. Adoracja jest cudem przerwania choć na parę minut przyziemnej gonitwy - jednym wielkim kołem ratunkowym. A świątynie i kaplice, gdzie trwa ten nieziemski rytuał są niczym bezpieczne arki na spienionych wodach potopu. No bo spójrzcie: czy nie zdarzyło się Wam choć raz wejść do mijanego kościoła ot, tak, przypadkiem, z impulsu chwili, gdzieś między irytującą rozmową telefoniczną a zaplanowanym spotkaniem, które, na przykład, miało Was kosztować sporo nerwów? Czy nie uspokoiło Was tych kilka minut spędzonych w ciszy, na kolanach, często bez słów? Czy nie rozjaśniło choć troszkę Waszych myśli? Czy nie oddaliło na dobrą, zdrową odległość, od spraw, które właśnie były tuż za, albo tuż przed Wami? ks. Tomasz Ważny CM (fragment rozważania)