Ta powieść dzieje się jutro. Dzielnice nędzy, choć w różnych miejscach na świecie noszą różne nazwy, są zawsze takie same. Albo w nich mieszkasz, albo ponosisz część winy za ich istnienie. Wie o tym Adam Gorozpe, cyniczny dorobkiewicz, który dzięki korzystnemu małżeństwu został jednym z najbardziej wpływowych ludzi w Meksyku, i wie również Adam Gongora, minister bezpieczeństwa publicznego, który realizuje potworną strategię: wchodzi w układy z najgroźniejszymi bandytami, a zamyka w więzieniach lub każe zabijać tych mniej skutecznych, jak również osoby całkiem niewinne, by następnie prezentować społeczeństwu statystyki i zyskiwać w ten sposób opinię gwaranta sprawiedliwości. Pewnego dnia Adam Gongora proponuje Adamowi Gorozpe spółkę, która ma im pozwolić przeskoczyć na wyższy poziom zabawy: "A może byśmy tak, mój drogi imienniku, we dwóch poparli nieprawdopodobnego kandydata do prezydentury? Co pan na to?". Tym kandydatem, rzecz jasna, miałby zostać Gorozpe. Ten jednak doskonale rozumie, że Gongora mu osobiście zagraża, w związku z czym należy go usunąć, a przynajmniej zneutralizować. Jak walczyć z tak strasznym przeciwnikiem? Jak zatrzymać wir wciągający kraj w bagno? I jest jeszcze wiara - ślepa, irracjonalna, potężna. Boże dziecię ze sztucznymi skrzydłami zaczyna przemawiać do ludzi na jednym z największych skrzyżowań w mieście. A ludzie słuchają łapczywie, bo wierzą, chcą wierzyć, potrzebują wierzyć.