Od razu po zakończeniu pierwszego tomu cyklu o Achai sięgnąłem po kolejną jego odsłonę. Pierwszy tom porwał mnie bardzo, pozostawiając bardzo dobre wrażenie. W kontynuacji jest nieco słabiej, choć nadal mi się podobało i czyta się błyskawicznie, mimo że to jakieś 700 stron. O ile w pierwszym tomie mieliśmy trzech bohaterów i akcja skakała między nimi, o tyle w tomie drugim jakieś 90% całości skoncentrowane jest na Achai i jej perypetiach, co wprowadzało pewną monotonię i właściwie nie mogłem się doczekać, kiedy akcja przeskoczy do Zaana czy Mereditha, choć temu drugiemu poświęcono chyba tylko jeden krótki rozdział. Generalnie, akcja nadal mknie sprawnie i szybko. Dialogi soczyste, z mnóstwem wulgaryzmów, które urozmaicają w pewien sposób książkę i wprowadzają sporo humoru. Za to daję ogromnego plusa. Podsumowując, nadal bardzo mi się podoba i od razu zabieram się za finałową część.