Cytaty Terry Pratchett

Dodaj cytat
aby budować zamki w chmurach, trzeba mocno stać nogami na ziemi.
Babcia Weatherwax: Zło jest wtedy, kiedy traktujesz ludzi jak rzeczy.
Wielce Oats: oh,z pewnością są gorsze przestępstwa...
Babcia Weatherwax: Ale ZAWSZE zaczynają się od traktowania ludzi jak rzeczy!
Ale gdybym to ja go zobaczyła, naprawdę istniejącego, naprawdę żywego, trawiłoby mnie to jak gorączka. Gdybym uwierzyła, że jest jakiś bóg, któremu rzeczywiście zależy na ludziach, który strzeże ich jak ojciec i dba o nich jak matka.. Wtedy nie usłyszałbyś ode mnie żadnego «Każdy problem ma dwie strony» albo «Musimy szanować wierzenia innych». Nie byłabym wtedy ogólnie miła w nadziei, że wszystko dobrze się skończy. Nie wtedy, gdyby ten płomień płonął we mnie niczym miecz pomsty. Powiedziałam «płonął», panie Oats, bo tak właśnie by było. Mówisz, że wasi wyznawcy nie palą już innych, nie składają ludzi w ofierze, ale prawdziwa wiara to właśnie oznacza, rozumiesz? Poświęcać własne życie, dzień po dniu, w płomieniach, poświadczając jej prawdziwość, działając dla niej, oddychając jej istotą. To właśnie religia. Cokolwiek innego to.. to tylko bycie miłym. I sposób na utrzymywanie kontaktów z sąsiadami.
Każda głupia potrafi być czarownicą z runicznym nożem, ale trzeba wysokiego kunsztu, by być czarownicą z obierakiem do jabłek.
A grzech, młody człowieku, jest wtedy, kiedy traktujesz ludzi jak rzeczy. W tym siebie samego. Na tym polega grzech.
Trudno jest mieć wiarę, kiedy się przeczytało zbyt wiele książek, prawda?
Nigdy, ale to nigdy nie prosiła o nic w zamian. Ale problem z tym, że nie prosi się o nic w zamian, polega na tym, że czasem nic się w zamian nie dostaje.
Kiedy ludzie mówią, że coś jest o wiele bardziej skomplikowane, to znaczy, że się obawiają, że prawda im się nie spodoba.
-To nie takie proste. Nie wszystko jest czarne albo białe. Istnieją liczne odcienie szarości.
-Nie.
-Proszę?
-Nie ma szarości, tylko biały, który został ubrudzony.
- Musicie zacząć od nauki wiary w małe kłamstwa
- Żebyśmy potem mogli uwierzyć w wielkie?
- Tak. Sprawiedliwość. Miłosierdzie. Obowiązek. Takie rzeczy.
Słuchając swoich magów, czuł się, jakby patrzył na kogoś, kto kopniakami rozbija domek dla lalek.
-Teraz możemy mieć całą ucztę z pieczoną gęsią!
-Dobra. Można ją nadziać starymi butami?
Nikt się tu nie spodziewa jedzenia. Gdyby ludzie chcieli tylko zjeść, to zostaliby w domu, prawda? Przychodzą tu dla nastroju. Żeby przeżyć coś specjalnego. Tu nie chodzi o gotowanie, Bill.
Banjo powstał niby górski łańcuch wypchany łagodnie między dwoma płytami kontynentalnymi.
(...) Skrytobójcy zawsze się spóźniają, bo to taki styl. Jasne?
- Ale ten jest psychiczny.
- Ekscentryczny.
- A jaka to różnica?
- Worek szmalu.
Wsadził palec do dzbana.
Kiedy go wyjął, na końcu lśniła pojedyncza kropla.
- Ostrożnie, nadrektorze - ostrzegł dziekan. - To, co tam mamy, może reprezentować czystą trzeźwość.
Ridcully znieruchomiał z palcem w połowie drogi do ust.
- Słuszna uwaga - przyznał. - Nie chciałbym w moim wieku zacząć być trzeźwym. - Rozejrzał się. - Jak testujemy takie rzeczy?
- Zwykle szukamy ochotników wśród studentów - odparł dziekan.
- A jeśli żaden się nie znajdzie?
- Podajemy im to i tak.
- Czy to trochę nieetyczne?
- Nie, jeśli nic im nie mówimy, nadrektorze.
(...) ludzie zapomnieli, że najstarsze opowieści mówią - tak czy inaczej o krwi. Usunęli tę krew, żeby opowieści bardziej nadawały się dla dzieci, a przynajmniej dla ludzi, którzy je dzieciom czytają - bardziej niż dla samych dzieci (które na ogół całkiem lubią krew, pod warunkiem, że przelewana jest przez tych, którzy zasłużyli). A później się dziwili, dokąd prowadzą te opowieści.
Uzyskanie wykształcenia przypominało trochę chorobę przenoszoną drogą płciową. Człowiek przestawał się nadawać do sporej liczby zajęć, a potem nachodziła go chęć, by przekazać ją dalej.
Normalność jest tym, czym się ją uczyni.
Zdążył pojąć, ze jeśli Herbatka chce, żeby człowiek coś zrobił, a ten człowiek nie bardzo sobie z tym radzi, to najlepszym rozwiązaniem-a może nawet jedynym rozwiązaniem-jest jak najprędzej nauczyć się radzić sobie doskonale.
Część umysłu Biliousa pomyślała: pociąga mnie dziewczyna, która musi wyłączyć wszystkie pozostałe funkcje mózgu, żeby przypomnieć sobie kolejność liter w alfabecie. Z drugiej strony jednak ją pociąga ktoś w todze, która wygląda, jakby rodzina łasic urządziła sobie na niej imprezę.
Żebracy, prawdę rzekłszy, nie byli aż tak zaawansowani w praktykach folkloru. Po prostu hałasowali z dobrze umotywowaną nadzieją, że ludzie dadzą im pieniądze, byle tylko przestali.
Przestrzeń i czas były - z jego punktu widzenia - jedynie rzeczami, które znał z opisów. Gdy chodziło o Śmierć, obie te rzeczy zaznaczały "Nie dotyczy".
Towarzystwo kwestora, choć całkiem nieszkodliwe, zwykle sprawiało, że mózg zaczynał skrzypieć.
Susan rozejrzała się. Pokoik był nędzny - taki często wynajmują osoby, które nie planują mieszkać w nim długo; w takim nocą przejściu po podłodze towarzyszy chrzęst karaluchów w śmiertelnym flamenco.
Ale Szczur kręci się przy niej. Będzie miał ją na oczodole. Wskaże właściwą ścieżkę, zapewne.
Ronnie nie był uczniem. Był był wnukiem staruszki, bratankiem czy czymś takim, co dawało mu prawo do włóczenia się po terenie szkoły i bicia dowolnego dziecka, które było od niego mniejsze, słabsze albo mądrzejsze - co oznaczało, że miał mniej więcej cały świat do wyboru.
Dopiero potem zorientowała się, że było to wykształcenie w dziedzinie, no... wykształcenia. (...) Wykształcenie to prosta sprawa.
Nauczenie się czegoś okazało się trudniejsze.
Uzyskanie wykształcenia przypominało trochę chorobę przenoszoną drogą płciową. Człowiek przestawał się nadawać do sporej liczby zajęć, a potem nachodziła go chęć, by przekazać ją dalej.
(Susan)-To może być niebezpieczne. Nie sądzę, żeby znalazła się tam z własnej woli. Dasz sobie radę w walce?
(bóg Bilious)-Tak. Mogę wymiotować na ludzi.
- Oczywiście w wigilię Strzeżenia Wiedźm i tak zawiesiłem swoją skarpetę, a rankiem wiesz co, panie? Nasz tato włożył do niej takiego małego konika, którego sam wyrzeźbił...
AHA, rzekł Śmierć. I ON BYŁ WART WIĘCEJ NIŻ WSZYSTKIE KOSZTOWNE DREWNIANE KONIE NA ŚWIECIE, TAK?
Albert wytrzeszczył oczy.
- Nie! - powiedział. - Wcale nie był. Mogłem myśleć tylko o tym wielkim koniu na wystawie.
Śmierć zdumiał się.
ALE O ILEŻ LEPIEJ JEST DOSTAĆ ZABAWKĘ WYRZEŹBIONĄ PRZEZ...
- Nie. Tylko dorośli tak uważają. Kiedy człowiek ma 7 lat, jest samolubnym draniem. Zresztą tato spił się po obiedzie i rozdeptał konia.
OBIEDZIE?
- No dobrze, może mieliśmy trochę smalcu do chleba...
© 2007 - 2024 nakanapie.pl