Nastolatki pragną się wyróżniać tworząc własne odrębności. Taką odrębnością może być ich język, którym posługują się na co dzień. Stworzyli slang, który nie zawsze jest zrozumiały dla nas dorosłych. Tak naprawdę nie zawsze rozumiemy co do nas mówi nasze dziecko, a wstydzimy się zapytać. To, że używają skrótów w postaci ok, spoko, siemka, elo, nara i nam dorosłym przypadły do gustu. Posługujący się tymi skrótami dobrze wiedzą, co oznaczają. Nawet dziadkowie chętnie posługują się już na stałe zakorzenionymi wyrażeniami typu ok. Jeśli nie chcemy bezpośrednio pytać syna, czy córkę co miał na myśli mówiąc, że w szkole była niezła ,,beka”, to sami poszukajmy odpowiedzi w Internecie. A to nic innego jak w szkole zdarzyło się coś wyjątkowo zabawnego. Kilka podobnych wyjaśnień co do młodzieżowego slangu. Suchar - mało śmieszny żart, melanż – impreza, rzygać tęczą – coś przesadnie przesłodzone, gastroza – być głodnym, nie ogarniać – nie rozumieć itd. W jaki sposób powstają tego typu wyrażenia i skąd czerpią inspirację to bardzo złożony proces. Słowa na bazie gier komputerowych, Języka angielskiego, środowiska, czy Internetu cały czas ewaluują. Po jakimś czasie niektóre słowa stają się niemodne i przestarzałe. Nie zdziwmy się, że pragnąc zabłysnąć powiemy coś w młodzieżowym slangu, a dziecko odpowie ,,mamo tak się już nie mówi, to passe”. Czyli coś jest niemodne i odbiegamy od nowoczesnych trendów. Może to trochę za bardzo zawiłe dla niektórych rodziców, ale dzieciaki wychowane, czy wychowujące się na elektronice mogą nas jeszcze nie raz zaskoczyć. Obserwując maluchy, które jakby wyssały tą elektroniczną wiedzę wraz z mlekiem matki zaskakują nas z jaką łatwością i bystrością umysłu posługują się technicznymi gadżetami. Prowadzone są różnego rodzaju badania nad wpływem tych wszystkich urządzeń na mózg nastolatka i wychodzi na to, że nieźle rozwijają inteligencję gorzej natomiast z bezpośrednimi relacjami interpersonalnymi oraz kontaktami społecznymi. Niestety nie uciekniemy od galopująco rozwijającej się techniki, zmian obyczajowych i odrębności. Najpopularniejszym słowem minionego roku wybranym w plebiscycie zostało słowo dzban. Oznacza ono osobę niezbyt ogarniętą, zachowująca się idiotycznie. Określenie omijające wulgaryzmy, a podkreślające samo sedno niebanalnego zachowania. A może warto czasami zagrać w młodzieżową nutę i zachowanie naszego dziecka skwitować jednym słowem ,,dzban”. Sama jestem ciekawa reakcji. Może to doskonale rozładować sytuację i pomóc nam dogadać się w wielu spornych kwestiach w tak trudnym młodzieńczym wieku. Poza tym dobrze znać szyfr przeciwnika zyskując przewagę na wielu polach i nie zawsze trzeba się zdradzać z naszą wiedzą. To kolejne, niełatwe zadanie dzisiejszych rodziców dosłownie zrozumieć co dziecko do nas mówi. Jeśli opanujemy tą sztukę to pełen szacun! :)
Sara Romska