Avatar @Meszuge

@Meszuge

66 obserwujących. 23 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 4 lat. Ostatnio tutaj około 10 godzin temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
66 obserwujących.
23 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 4 lat. Ostatnio tutaj około 10 godzin temu.
czwartek, 17 marca 2022

Profity bez wysiłku

O profitach bez wysiłku, czyli jak odkryłem, że jestem normalny.

 

Kiedy byłem dzieckiem i nastolatkiem wiele razy słyszałem w formie zarzutu czy wyrzutu, a może nawet pretensji kierowanej bezpośrednio do mnie, stwierdzenie: „wy młodzi to byście wszystko chcieli za darmo, bez wysiłku”. Często mówiła tak moja babka, a wyraz wstrętu, który malował się wtedy na jej twarzy wyraźnie pokazywał, co myśli o takich postawach i jak je ocenia.

 

Najczęściej gwałtownie zaprzeczałem, mówiłem, że wcale tak nie myślę, że źle się wyraziłem, źle mnie zrozumiała, lub coś w tym stylu. Raz tylko, przez krótką chwilę, pozwoliłem sobie upierać się przy swoim. Wykrzyczałem wtedy babce niesamowicie zdenerwowany, że tak, ja chcę mieć różne rzeczy za darmo, że nie rozumiem, czemu mam chcieć ciężko pracować na loda, kurtkę, zabawkę, spodnie, czy czekoladę. Chciałem, żeby zrozumiała, że ja uznaję konieczność pracowania po to, żeby zarobić pieniądze na rzeczy niezbędne i przyjemności i z tą koniecznością się godzę (choć z oporami), ale gdybym miał wybór i to samo mógłbym dostać bez pracy i wysiłku, to tak właśnie bym wolał.

 

Z babką nigdy już do tego tematu nie wróciliśmy, ale identycznie sformułowany zarzut pod adresem swoim i innych młodych ludzi, słyszałem od wielu dorosłych jeszcze setki razy. Uznałem wtedy, że skoro wszyscy uważają tak właśnie, a tylko ja inaczej, to widocznie jestem nienormalny. Doszedłem też do wniosku, że lepiej będzie dla mnie swoją nienormalność ukrywać – ludzie „inni” zawsze mają gorzej, trudniej, a po co mi to?

W taki oto sposób nigdy nie ujawniałem własnego zdania na ten temat kolegom ze szkoły czy podwórka, a potem współpracownikom. Właściwie to nawet wiele wysiłku wpakowałem, żeby przekonać samego siebie, wmówić sobie, że ja też cenię tylko dobra zdobyte i okupione ciężką praca, a to, co dostałem za darmo właściwie jest bezwartościowe... ale prawdę mówiąc nigdy mi się to w pełni nie udało.

 

Dawno temu czytałem bez zbytniego zapału książkę, po którą sam na pewno nigdy bym nie sięgnął, a którą poprzedniego dnia pożyczyła mi koleżanka. Nosi ona (książka, a nie koleżanka) dziwny nieco tytuł „Pozwól, że opowiem ci…”, a jej autorem jest Jorge Bucay – lekarz psychiatra i psychoterapeuta Gestalt. Na stronie 36 znalazłem taki oto tekst:

 

… na początek konieczne jest usunięcie pułapki, którą zastawiono na nas, kiedy byliśmy jeszcze bardzo mali. Tą pułapką jest głęboko zakorzeniona w nas idea będąca częścią naszej dosadnej kultury i samo przez się zrozumiałej: docenia się tylko to, co się osiąga wysiłkiem. Amerykanie powiedzieliby na to bull-shit. Każdy może stwierdzić zgodnie z własnym odbiorem rzeczywistości, że to nieprawda, a jednak budujemy swoje życie tak, jakby to była prawda niepodważalna. Kilka lat temu opisałem kliniczny syndrom…

 

Nie byłem nienormalny… Przez te wszystkie lata to nie ja byłem nienormalny!!!  

× 11
Komentarze
@Betsy59
@Betsy59 · ponad 2 lata temu
Ale prawda jest taka, że doceniamy głównie to, co zdobyliśmy własnym wysiłkiem. Przynajmniej, dokąd jesteśmy młodzi. Później zaczynamy doceniać rodziców. Ale zwykle już wtedy nie żyją... Mój syn do tej pory nie może nam darować, że kupiliśmy mu kanapę bez jego wiedzy. (Wynikało to z jego pracy i możliwości umówienia się wspólnie do sklepu). A pora była, zeby zamieszkał sam w mieszkaniu, które mu kupiliśmy. Do tej pory jej nie zmienił.
Zobacz sobie dzieci bogatych celebrytów. Same niczego nie osiągnęły. A dzieci Maryli Rodowicz są przerażone, że matce zdrowie wysiada. I kto je będzie teraz, biednych 40- latków utrzymywał?
× 3
@Meszuge
@Meszuge · ponad 2 lata temu
Nie wiem, czy taka jest prawda - ja bardziej cenię to, co mam za darmo (kradzież nie wchodzi w grę).
Prezenty mogą być nietrafione, ale to inna sprawa. Podobnie jak majątek rodziców.
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad 2 lata temu
Na szczęście nie miałam takiej babki, a więc nie miałam takiego problemu. Zawsze doceniałam to co dostawałam bez mojego wysiłku i widziałam że sprawiam tym radość osobie darującej.
× 1