Mało jest książek z miłosną historią w tle, które jakoś bardzo przypadłyby mi do gustu. Przeważnie mamy w nich do czynienia z klasycznym schematem: zakochanie-kłótnia/konflikt-pogodzenie-happy end. Nic w tym odkrywczego i wciągającego. Z tego też powodu po "Sztukę słyszenia bicia serca" sięgałam z lekkimi wątpliwościami i obawą, czy przypadkiem nie będzie to zmarnowany czas. Ta książka jednak okazała się odkryciem. Historia jest bardzo nietuzinkowa i nie ma nic wspólnego z klasycznymi "romansidłami". Do tego piękna okładka dopełnia całość. Książkę dostałam w zeszłym roku na Święta i jak dotąd był to jeden z najlepszych prezentów :)