Zaplanowałam książkę na dwadzieścia rozdziałów.
Miała być podzielona na dwie części, każda po dziesięć.
Napisałam pierwszą część i przeszłam do drugiej.
I podczas powstawania rozdziału nr. 11, w mojej głowie zmieniła się koncepcja.
Nagle okazało się, że to, co wymyśliłam sobie wcześniej, będzie o wiele lepsze, jeżeli... rozwlekę to w czasie, dodam kilka dodatkowych scen, coś poprzestawiam. Nagle z dwóch części i dwudziestu rozdziałów, robią się trzy części i trzydzieści rozdziałów.
Moja bratowa stwierdziła, że tak po prostu jest u pisarzy i to dobrze.
Mój brat zapytał, czy widziałam, jaka gruba była książka, którą podarował mi na urodziny. Owszem, widziałam!
Planowałam skończyć pisanie w tym roku, teraz mam co do tego spore wątpliwości.
Byłam już za połową i nagle znowu tak wiele dzieli mnie od końca.
Ale to nic.
Podobno tak jest dobrze.