@BagatElka Jak to było z początku poprzedniego wpisu "Opowiem Ci bajkę"?
"Myślę, że mniejsza, siedząca (tym razem w wygodnej pozycji "bochenkowej, pół-bocznej"), acz tak naprawdę "Wyższa Forma Kot-Życia" myśli sobie pewnie tak:
"To JA powiem lepszą historię, bo moją, w wersji kotowej, a przy okazji o tem jak zrobiono tąż fotografię.
A idzie ona takoż":
"Dzisiejszego dnia, we sobotę, tak zwana "Moja Pani" (wiem, że Wam dalej nie jest z tegoż powodu do śmiechu, wy... wy Lucie!?" - Pani!... phi, toż to jezd iście b-a-n-a-l-n-e)
No ale... Pani wymyśliła sobie ogarnąć ten śmieszny, przydomowy (fajny skąd-inąd) mini-Wszechświat, co to w nim są takie dziwne cosie, co rosno sobie zielonem do góry.
Tym razem postanowiłę zaczycić ów "Zielony Okrut" obecnością swojego Boskiego Ciała, na zewnątrz dużego Domu, gdzie zwykle nakazuję, by ludzcy Jadło-Podawcy podawali mi Jadło.
Pozwoliłem więc powietrzu, by mogło płynąć przez me Boskie Nozdrza, a JA mogłem się rozkoszować hołdom oddawanym przez Wszystkie-Żywe Istoty MOJEMU Kot-Jestestwu.
Myślę, że ostatnio jestę nad wyraz łaskawy, bo lóbię jak słoneczko świeci, i takoż Mię to roztkliwia, że i tym razem pozwoliłem by Mnie uwieczniono tym śmiesznym prostokątnym ekrano-cosiem, co to od ponad dekady wszyscy Lucie noszą go przy Dupach - i dlatego nie umią się tam lizać jak My, Wszech-Koty - bo som zajęci gimnastyką swoich kciuków po tych, ich małych ekranikach.
A wiadomo (każdy Wszech-Kot to wie), że kciuk do lizania potrzebny nie jest, więc Ja nie rozumię, po co Lucie je, te ekrany, tak miziajo, i po co tak ciągle gimanstykujo, te kciuki.
Wąchałem kiedyś i ten cały śmieszny ekranik i wiem, że pachnie Państwem Środka i ciasną fabryką, gdzie spocony, zółtawy Brygadzista-Automatyk dogląda dziwnych mechanicznych maszyn.
Z gęstymi, czarnymi włosamy pod pacho.
Brygadzista z włosamy znaczy, nie maszyny. (szysko tłumaczyć!?)
A ci Lucie, one potem dotykajo te ekraniki... osobliwe to jezd, phi.
Każdy Wszech-Kot to wywącha przecież, skąd taki ekranik jest.
Tag więdz fotografia oważ może wydać się zrobiona z zamierzenia Luckiego, ależ Nic Bardziej Mylnego!, jak mawia taki jeden Luć - Rado-Sław (Nas Koty) Kot-Arski - bowiem to JA żem wszystko kontrolował!
I pozwoliłem, by "Pani" myślała, że robi Mię zmyślne zdjęcie, podczas kiedy To JA robiłe sam sobie przyjemność, pozostając UWIECZNIONYM.
I takoż to było z tę fotografiom.
* A co do jakiś sardonicznych insynuacji odnośnie Boskiego Spulchniania moimi nad wyraz-Wydalonymi z Boskich Trzewi Moich, Świętymi, Wydajnymi Kulkami Życia I Nawozu, w ziemi w tym fajnym Okrodzie, to powiem tylko:
NIE WASZA Sprawa, tylko moich Trzewi!... Wy Niewolnicy.
(i tak już za dużo pozwalam, by "Pani" usuwała moje Święte Kulki ze Wschech-Kociej Kófety. Ale niech tam!)
* Rysieg?... phi!
Raczej:
Wszech-Kot Ryszard, pierwszy tego Imienia, numerowanego, Trzeciego, Wszech-Kociego Żywota, z planety ZX-Spectrum KZN-1
- z tym Niżdżydziełem Śfiatuff to siem akurat zgadzam (łaskawie!)
Howgh!"