„Nadzieje Olgi” to trzecia część cyklu „Małe tęsknoty” Anety Krasińskiej, którą, podobnie jak dwa poprzednie tomy, wysłuchałam w wersji audio. Była to chyba najbardziej rozsądna forma poznania tej historii, gdyż Joanna Domańska jest rewelacyjną lektorką.
Muszę przyznać, że „Nadzieje Olgi” to zdecydowanie najlepsza ze wszystkich trzech części, choć nadal pozostaję przy swoim zdaniu, że całą opowieść można było bez trudu zawrzeć w jednym tomie, co wyszłoby opowieści zdecydowanie na plus.
Po śmierci Elżbiety jej spuścizną zajmuje się Olga. Przy pomocy marszanda próbuje promować obrazy ciotki, aby nie poszły w niepamięć. Kobieta ma jednak poważne problemy osobiste… Decyduje się odejść wraz z dziećmi od despotycznego i porywczego męża, co sprawia, że Krystian chce odebrać jej synów.
Kalina jest cieniem samej siebie. Wciąż czeka na wyrok sądu w sprawie spowodowania wypadku. Wspierana dzielnie przez męża stara się stwarzać pozory normalności, ale tak naprawdę wcale jej to nie wychodzi. Przeraża ją wizja więzienia i nie może myśleć o niczym innym..
Lena wciąż walczy z demonami przeszłości. Adam nie daje jej spokoju, a i niezaradny życiowo ojciec przysparza dodatkowych problemów. Zamknięta w sobie nastolatka nie radzi sobie z nawarstwiajacymi się problemami, a jedyną osobą, która nie pozostaje bierna na jej kłopoty jest… Kalina.
Wszystkie trzy bohaterki połączone przez jedno feralne zdarzenie utrzymują ze sobą kontakt, a nawet ich znajomość coraz bardziej się zacieśnia.
Muszę przyznać, że jestem mile zaskoczona trzecią częścią cyklu. Akcja zdecydowanie przyspiesza, więcej się dzieje, wydarzenia intrygują, a napięcie rośnie. Pojawiają się niespodzianki i zwroty akcji, które nie są może jakieś spektakularne, ale dostarczają dreszczyku emocji. Z przyjemnością wysłuchałam całej historii do samego końca i żałuję tylko, że poprzednie części nie trzymały takiego poziomu.
Jeśli chodzi o bohaterki, to chyba najbardziej polubiłam Lenę – pogubioną nastolatkę, która poniżana w dzieciństwie przez matkę alkoholiczkę, nie ma teraz dość odwagi, by stawić czoła problemom i poprosić o pomoc. Do Olgi musiałam się dość długo przekonywać, ale ostatecznie mi się to udało. Tym bardziej, że sama postać też przeszła przemianę. Natomiast Kalina – kobieta empatyczna, o wielkim sercu, paradoksalnie spadła na ostatnie miejsce w tym rankingu. Irytowała mnie swoją biernością i nie radzeniem sobie z emocjami. Rozumiem jej rozterki, na pewno każdy byłby załamany i przerażony w podobnej sytuacji, ale pomimo wszystko należy żyć dalej. A Kalinie nie bardzo to wychodziło. Całe szczęście, że Kamil wciąż odgrywał rolę dobrego, kochającego męża, bo inaczej jego żona na pewno popadła by w depresję.
„Małe tęsknoty” to trylogia, którą można przeczytać dla przysłowiowego „zabicia czasu”. Jest to historia z gatunku tych o niewykorzystanym potencjale. A szkoda. Nie spodziewajcie się zatem fajerwerków i zdecydujcie się koniecznie na audiobooka.