„Królowa cukru” to bardzo udany debiut powieściowy Natalie Baszile – interesująca saga rodzinna, powieść obyczajowa z wątkami społecznymi, które aktualne w XIX i XX w. nie straciły na znaczeniu we współczesnym świecie.
Południe Stanów Zjednoczonych, Luizjana, wielkie połacie ziemi porośnięte przez trzcinę cukrową. Farmy i plantacje, których właściciele od wieków zajmują się uprawą tego pożądanego surowca. Taki krajobraz wita czarnoskórą Charley i jej córeczkę Micah oraz babcię Miss Honey podróżujące z Kalifornii do St. Josephine, gdzie czeka na nie nowe życie.
Spadek – odziedziczona po ojcu farma trzciny cukrowej o powierzchni 800 akrów, stał się przyczyną przeprowadzki i wyzwaniem dla Charley, która ma zostać plantatorką. Odtąd jej życie ma być ściśle związane z uprawą trzciny. Zarys działania, przemyślenia i plany związane z prowadzeniem interesów spełzły na niczym w zetknięciu z trudną rzeczywistością amerykańskiego południa. Plantacja jest bardzo zaniedbana, problemy się mnożą, koszty znacznie przewyższają fundusze i jakby tego było mało w St. Josephine pojawia się marnotrawny brat głównej bohaterki…
Jak w tej trudnej sytuacji poradzi sobie Charley i czy uda jej się zachować rodzinne dziedzictwo przeczytacie w książce.
Historia opowiada o niezwykłej kobiecie zdeterminowanej walczyć o swoje jutro i przyszłość córki. Pokazuje silną kobietę, wytrwałą w dążeniu do celu, która nie boi się ciężkiej pracy. Bohaterowie tej powieści to w większości bardzo sympatyczni ludzie, ciekawe osobowości, indywidualiści, których można szczerze polubić. Nie mogłam znieść jedynie Ralpha Angela, brata głównej bohaterki, który od samego początku działał mi na nerwy i do końca nie wzbudził we mnie pozytywnych uczuć. Spełnił w tej opowieści rolę czarnego charakteru z nawiązką. Nie umiałam go zrozumieć, nie potrafiłam mu współczuć, nie mówiąc już o polubieniu go. Podobała mi się natomiast postać babci. Miss Honey ze swoim temperamentem i nieznoszącą sprzeciwu indywidualnością, cytująca fragmenty Biblii aby postawić na swoim kompletnie mnie rozbrajała.
Książka jest nieźle napisana. Widać, że autorka włożyła w tę historię całe swoje serce. Podjęte przez nią tematy mają charakter ponadczasowy. Natalie Baszile nawiązuje do uprzedzeń rasowych, które wcale nie zniknęły na przestrzeni lat. Aż trudno uwierzyć, że w cywilizowanym świecie XXI wieku temat ten jest wciąż aktualny. Bo trzeba Wam wiedzieć, że życie w społeczności amerykańskiego południa dla czarnoskórej kobiety z Kalifornii nie jest usłane różami. Kolejny temat to rodzina, która jest wartością trwałą, nadrzędną i ponadczasową, a nasze dziedzictwo, korzenie mają wpływ na przyszłość. Nie jest łatwo odciąć się od przeszłości, a jeszcze trudniej wyrzec się więzów krwi.
Powieść bardzo dobrze się czyta. Język jest prosty, historia napisana w sposób obrazowy, są emocje, choć jak dla mnie mogłoby być ich więcej.
„Królowa cukru” to naprawdę dobry, interesujący debiut literacki. Z przyjemnością przeczytam kolejną powieść autorki. Polecam serdecznie.