Na południe od Brazos recenzja

To pierwszy, i jak na razie jedyny, western który przeczytałem, a raczej przez własne gapiostwo przeleciałem. Wiem, wiem nie ma się czym chwalić.
Udało mi się dzięki wielkiemu szczęściu pożyczyć tą książkę z biblioteki. Postawiłem ją na półce i miałem się za nią zabrać w ciągu kilku dni. Te dni zamieniły się w kilka tygodni i nagle, któregoś dnia, dostałem telefon z informacją, że zostało mi tylko 5 dni czasu. Nie mogłem sobie pozwolić na urażenie Pani bibliotekarki, bo zbyt często korzystam z jej pomocy w zdobywaniu upragnionych i poszukiwanych książek. Wynikiem mojego gapiostwa był "sprint" po stronach i zarwanie 2 kolejnych nocy. Nie mogłem się dogłębnie rozsmakować w opisanych wschodów i zachodów słońca, walkach, przemianach bohaterów i ich rozliczeniach z przeszłością. Autor tak wspaniale operuje piórem, że podczas lektury kilkakrotnie miałem wrażenie, że stoję między bohaterami i dosłownie czuję smród niemytych ciał, przepoconych ubrań i pozostałości po pędzonym stadzie krów.
Za jakiś czas na 1000% sięgnę ponownie po tą książkę, poświęcę jej więcej czasu aby dokładniej poznać perfekcyjnie opisany świat dzikiego zachodu który lata temu odszedł ku zachodzącemu słońcu.