„ Marnujesz miłość, kiedy o nią nie dbasz. „
Właśnie mija trzecia rocznica śmierci Jana Kaczkowskiego, twórcę hospicjum w Pucku, katechety i szpitalnego kapelana. Niezwykłego kapłana prostolinijnego w życiu i w praktyce, człowieka, który żył zgodnie z tym, co wyznawał i głosił. Księdza, który pomimo własnych słabości, emanował Panem Bogiem. Jak określa wydawca „Ceniony za swój autentyzm, odwagę i szczerość. Podziwiany zarówno przez katolików, jak i niewierzących. „ Po książkę sięgnęłam z czystej ciekawości, chociaż wcześniej wiele razy miałam ochotę ją przeczytać a jednak odkładałam lekturę na później. W zasadzie nie wiem, dlaczego. Bo nie spodziewałam się przecież, że ta książka zmieni moje nastawienie do religii ani mojej wiary w Boga. Ale może, dlatego, że trudno mi się jednoznacznie odnieść do poglądów głoszonych przez księdza Jana. Z jednymi się zgadzam a z niektórymi wprost przeciwnie. Nie jestem teologiem, żeby polemizować z głoszonymi przez niego tezami, ale przede wszystkim podziwiam go, jako człowieka, który podchodzi do siebie i swojej choroby z ogromnym dystansem, a nade wszystko kieruje się zasadą miłosierdzia w stosunku do bliźniego.
Książka „ Życie na pełnej petardzie … „ to wywiad rzeka, jaki przeprowadził Piotr Żyłka z księdzem Janem Kaczkowskim, która jest zarazem jego biografią pozwalającą zrozumieć sposób myślenia i motywy działania tego wyjątkowego kapłana. Piotr Żyłka i ksiądz Kaczkowski poruszają w swojej publikacji sprawy naprawdę codzienne. Wartość życia ludzkiego, małżeństwa, podejście do śmierci i tego, co czeka nas po niej. Mimo prostego, jasnego przekazu i żartobliwego tonu treść książki zmusza do myślenia. To nie jest książka do przeczytania jednym tchem, chociaż można to zrobić, bo jej czytanie nie sprawia żadnego problemu. Ale lepiej czytać ją powoli i rozważać słowa księdza Jana, aby dać sobie czas na przemyślenia i refleksje.
Tak jak wcześniej wspomniałam z niektórymi poglądami ks. Kaczkowskiego się zgadzam z innymi nie. Zapewne był omylny jak każdy człowiek. On sam wielokrotnie powtarzał, że niektóre opinie są jego prywatnymi opiniami. Ale pisząc o Janie Kaczkowskim, jako księdzu trudno nie wspomnieć a nawet trzeba o jego głębokiej miłości do Eucharystii, sutanny oraz mszy trydenckiej. To był człowiek zintegrowany ze swym powołaniem zdającym sobie sprawę z powagi roli księdza w życiu wiernych.
Mądrość księdza płynie zdecydowanie z jego podejścia do życia i doświadczeń życiowych, nie jest jedynie powtarzaniem utartych frazesów. Ksiądz do niczego nie namawia, nie próbuje za wszelką cenę przekonać do wiary. Daje natomiast świadectwo pełnego życia. Życia na pełnej petardzie zgodnego z sumieniem. Nie użalania się nad sobą. Jego rozważania o chorobie i pracy w hospicjum są wartościową nauką a każdym swoim słowem motywuje do czynienia dobra.
Polecam każdemu, kto interesuje się literaturą faktu, kogo poruszają historie z życia wzięte.
„ Grunt to twardo stąpać po ziemi , nie przestając patrzeć w niebo. Zamiast ciągle na coś czekać – zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż Ci się wydaje. „