6,5/10 ⭐⭐⭐⭐⭐⭐+
"Zostań w domu" to podobno "rasowy thriller" autorstwa Agnieszki Pietrzyk. Czy mi on przypadł do gustu?
Blok z wielkiej płyty, jedenaście kondygnacji, sześćdziesiąt cztery mieszkania, prawie dwustu lokatorów. W wigilijny wieczór dowiadują się oni, że są zakładnikami, a próba wyjścia z budynku grozi śmiercią. Zwyczajni ludzie stoją oko w oko z niebezpieczeństwem czyhającym zaraz obok. Przed komisarzem Soroką stoi ciężki orzech do zgryzienia. Będzie musiał stawić czoła terrorystom, choć czeka go też rywalizacja z inspektorem Semeniukiem wraz z oddziałem terrorystycznym. W obliczu tragedii na jaw zaczynają wychodzić rodzinne brudy i skrywane sekrety, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Jaki będzie finał tej historii?
Zapowiadało się świetnie, ja generalnie w książkach czy serialach lubię wątek terrorystów, więc co mogło pójść nie tak? Opinię na temat tej książki zmieniłam dopiero po czasie. W trakcie czytania bardzo mi się podobała. Natomiast potem, kiedy zaczęłam zastanawiać się nad tym, ile tam jest głupoty albo jakichś dziwnych zachowań bohaterów, mój entuzjazm spadł. Zaczęłam też zauważać inne wady. Ale do rzeczy. Napisana jest stylem niezłym, chociaż dla mnie za bardzo opisowym, ale to już moja osobista preferencja. Moim zdaniem początek za bardzo się dłuży i występuje tam pewien wątek, który ja uznaje za kompletnie niepotrzebny. Bohaterowie działali mi na nerwy. No bo terroryści, strach, niedowierzanie, lęk, a co robi jedna z postaci? Idzie do sąsiada po więcej wrażeń. No ręce mi opadły. Jej mąż się zamartwia, ona ma to kompletnie gdzieś. Głupota bohaterów ciąg dalszy. Komisarz Soroka ma przynajmniej według mnie obrzydliwe manie i preferencje, nawet nie do końca wiem jak to nazwać. Z początku go polubiłam, ale potem, no nie. Jedyny bohater, jakiego polubiłam został uśmiercony, co już w ogóle spowodowało moje załamanie się nad poziomem tej książki. Milena jest cholernie naiwna. Załamywania rąk dalsza część. Niektóre wątki są całkowicie niepotrzebne, wrzucone, bo tak. Nie mają żadnego związku z głównym wątkiem. Nie widzę ich sensu. A już wątek, który ja uważam za nieporozumienie, to wątek tego starszego mężczyzny i jego syna. Za nic nie pamiętam ich imion (wątek pamiętam), ale to raz, że ciekawe nie jest, dwa, że nijak nie łączy się z fabułą. Taki wciśnięty na siłę, byle był. Spodziewałam się po tej książce czegoś innego. Nie myślałam, że będzie to książka raczej przedstawiająca losy mieszkańców tego bloku niż z ciekawym śledztwem. Czyta się ją przyjemnie, choć nadal szału nie ma. Dla mnie ta książka jest dosyć przeciętna. Czytałam bardzo dużo pozytywnych opinii i niestety trochę się zawiodłam. Ta powieść ma dosyć oryginalny pomysł na fabułę, ale mam wrażenie, że nie został wykorzystany jej potencjał. Ta akcja mało brutalna, co jak nigdy mi nie przeszkadza, tak tu, w czasie lektury miałam takie: "Ale więcej niech będzie tych trupów". To taki kryminał, ja rasowym bym go nie nazwała, czytałam dużo ciekawsze kryminały. Zakończenie zaskakujące i naprawdę w porządku, na pewno książka zyskała na tym u mnie. W ogólnym rozrachunku można przeczytać, ale nie trzeba, nie jest to nic wybitnego, ale nie jest też złe. Możecie przeczytać, bo tytuł idealny do obecnej sytuacji, jednak to nie jest nic, co by mnie zmiotło.