Wspaniały Wigilijny wieczór, za oknem śnieg, najbliższa rodzina wokół świątecznego stołu. Wydaje się, że nic nie może zmącić tego momentu, a jednak...czar pryska, gdy do wszystkich lokatorów wielopiętrowego wieżowca dociera niepokojąca informacja: zostali zakładnikami, a próba opuszczenia budynku zakończy się eksplozją ładunków wybuchowych. Okaże się, że zamknięcie w czterech ścianach i towarzyszący rodzinom strach, wywlecze na wierzch ich najgorsze tajemnice. Przed komisarzem Kamilem Soroką stanie wyzwanie nie tylko rozwiązania zagadki zamachu, ale także rywalizacji z oddziałem antyterrorystycznym. Po tym, co wydarzy się wewnątrz wieżowca, życie jego mieszkańców już nigdy nie będzie takie samo.
To było moje pierwsze spotkanie z piórem Agnieszki Pietrzyk. Początek książki zrobił na mnie piorunujące wrażenie, ile tam się działo, ależ było dynamicznie! To spowodowało, że miałam spore oczekiwania względem jej dalszej części. Czekały na mnie zarówno miłe zaskoczenia, jak i rozczarowania. Po przeczytaniu kilkudziesięciu stron naszły mnie pierwsze wątpliwości, bo skoro wydarzyło się już tak wiele, to co tu jeszcze może się stać? Akcja rzeczywiście znacznie zwolniła, skupiając się bardziej na bohaterach i ich perypetiach. Najsłabszym momentem było dla mnie uwolnienie zakładników. Ledwo się obejrzałam i już było po...przez chwilę myślałam nawet, że może skleiły mi się kartki, ale nie. Podobał mi się cały proces rozwiązywania zagadki, lubię kiedy wszystko zaczyna logiczn...