„Czuję, że należę do tego miejsca, że to dopiero początek.” *
Są takie książki które poruszają nas do głębi, które na zawsze pozostawiają ślad w naszych sercach i w naszej pamięci. Są takie książki które wyglądają niepozornie z zewnątrz, a w środku skrywają treść od której zapiera nam dech w piersiach, a gdy tylko zaczniemy czytać, już wiemy że właśnie na tą książkę czekaliśmy przez bardzo długi czas. „Zorkownia” to książka wyjątkowa, niezwykła i tak wstrząsająco prawdziwa, że aż brakuje słów by ją opisać.
Agnieszka Kaluga prowadzi bloga, w którym opisuje przede wszystkim swój wolontariat w hospicjum. Każdy opis, to krótkie migawki z jej życia, a także z życia pacjentów w hospicjum. Autorka sama nosi na plecach ogromny i przytłaczający bagaż doświadczeń. Odkąd straciła córeczkę, ciężko jej uporać się z bólem i cierpieniem, a wolontariat i pomoc innym w potrzebie, to również podróż w głąb samej siebie w poszukiwaniu lekarstwa dla udręczonej duszy.
„Odczuwanie bólu jest takie względne. Sporo zależy od bariery, jaką mu postawimy sami, od naszego przekonania, że jesteśmy dalej nad nim, że nas nie topi. Domyślam się jednak, że przychodzi moment, gdy ból połyka nas wielorybim brzuchem i powyższe teorie nadają się do kosza.” *
„Zorkownia” to książka trudna i niezwykła. To pozycja obok której nie można przejść obojętnie. Na pewno nie jest to lekka lektura do poduszki, trzeba dawkować ją w sposób umiarkowany i zrównoważony. Nie da się i wręcz nie powinno się jej czytać szybko, bo może nam umknąć to co najistotniejsze. Widzimy tutaj obraz ludzi którzy stoją w obliczu śmierci. Widzimy ich cierpienie, strach i bezradność. Pani Agnieszka towarzyszy im w ostatniej wędrówce, jest dla nich ostoją i oparciem, daje im poczucie bezpieczeństwa, a co najważniejsze – przede wszystkim swoją obecność. Każdy z nas boi się choroby i śmierci. Odczuwamy lęk na samą myśl o stracie najbliższych i nie dopuszczamy do siebie myśli że kiedyś może się to zdarzyć.
„Co innego wiedzieć, że w hospicjum ludzie umierają, a co innego zobaczyć i poczuć, że być może oto miejsce, gdzie umrę ja sam.” *
Autorka pokazała nam że nawet najmniejszy gest, słowo, dotyk, a nawet wspólne milczenie, może przynieść ulgę człowiekowi będącemu u progu śmierci. Tak naprawdę nie trzeba wiele, by pomóc. Wystarczy otworzyć swoje serce i nigdy go nie zamykać dla innych, nawet jeśli sami stoimy w obliczu tragedii.
Ta książka wywołała we mnie tak wielką burzę emocji, że do teraz mam problem z wyrażeniem swoich uczuć. To była dla mnie niesamowita i niezwykle poruszająca lektura. Czytałam i płakałam. Płakałam i nie mogłam przestać. Poruszyła we mnie każdą strunę, każdą najmniejszą komórkę, zakorzeniła się głęboko w moim wnętrzu i jestem pewna że zostanie tam na zawsze. Chylę czoła przed panią Agnieszką, bo wiem że nie każdy z nas zdobyłby się na coś takiego jak ona. To wspaniałe że są wśród nas ludzie, którzy z tak wielkim oddaniem i zaangażowaniem pomagają innym, a zwłaszcza tym którzy najbardziej tego potrzebują. To daje mi nadzieję i wiarę w ludzkie dobro.
„To, co przyjmiemy, wibruje w krwiobiegu, buduje tkanki. Ludzie, historie, obrazy, wsiąkają pod powieki.” *
*wszystkie cytaty pochodzą z książki