Tak się zastanawiam... Czy często sięgacie po książki, które poruszają trudne i nieco kontrowersyjne tematy? Czy lubicie czytać publikacje oparte na faktach? Jakie emocje zazwyczaj Wam towarzyszą po ich przeczytaniu? Ja przyznam się, że zawsze nieco się boję tych lektur, bo nigdy nie wiem, czego mogę się spodziewać. Dziś mam dla Was właśnie opinię o książce z gatunku tych trudnych i nie dla każdego. Zapraszam Was serdecznie do zapoznania się z moją recenzją na jej temat.
Publikacja ta, to przede wszystkim wspomnienia Autorki, która jest zakonnicą. Porusza ona tutaj bardzo ważny temat, jakim jest obrzezanie. Jak wiemy, są kraje w których nadal praktykuje się ten proceder. Jest on najczęściej wykonywany w koszmarnych warunkach, bez żadnego znieczulenia i powoduje stałe okaleczenie ciała. Walka z zaprzestaniem tego okrutnego czynu, jest niemal niemożliwa, bowiem starsze kobiety cały czas kultywują ten zwyczaj i uważają, że tak należy. A gdyby jednak podjęcie się zabiegowi histektomii było całkowicie dobrowolne? Czy usuwając świadomie atrybuty kobiecości, możemy zostać uznane za kobiety pełne poświęcenia oraz za osoby lepsze od innych? O tym w głównej mierze traktuje ta pozycja. Siostra Mirosława w swoich wspomnieniach, przedstawia nam obrzezanie w zupełnie innym świetle. Pokazuje, że nasz świadomy wybór i pełna rezygnacja z atrybutów kobiecości, może niektórym wyjść na dobre i uchronić je przed straszliwym losem. Mirosława podjęła bardzo trudną i nierówną walkę. Założyła zakon w wielu miejscach, m.in. w Kamerunie, w którym to kobiety były najważniejsze. Każdemu starała się pomóc, tak jak potrafiła najlepiej. Zawsze miała dla każdego dobre słowo. Walczyła jak lwica o każde nienarodzone jeszcze dziecko, aby miało możliwość przyjścia na świat. Potrafiła sprawić, że wiele kobiet się ze sobą zaprzyjaźniło na śmierć i życie. Walczyła o to, by obrzezanie nie było aktem brutalnej przemocy. Chciała, aby każda kobieta czy dziewczynka miały świadomy wybór. Aby tak zwane "wyczyszczenie" przebiegało bez bólu za pełną, świadomą zgodą osoby, która się na to decyduje. Ponadto wraz z innymi siostrami walczyła o te osoby, które miała pod swoją opieką. W tych placówkach nauczono języków obcych, różnych zajęć typu krawiectwo czy w końcu przygotowywano je do pracy, w której kobiety miały szacunek i uznanie swoich pracodawców. Kobiety uczyły się pewności siebie a przede wszystkim, ciężkiej, uczciwej pracy.
Drugim, niezmiernie ważnym tematem, jaki podejmuje Autorka w swojej książce, są nielegalne adopcje oraz masowe, przeprowadzane na ogromną skalę zabiegi chirurgiczne. Okazuje się bowiem, że dzieci które miały trafić do rodzin zastępczych, znajdowały się często na stole operacyjnym w szpitalu. Służyły jako doświadczalne króliki, którym można było dosłownie wszystko wyciąć. Ten tragiczny i obrzydliwy proceder udało się siostrze Mirosławie i jej przyjaciołom w końcu udaremnić. Prawda ujrzała światło dzienne a winni ponieśli zasłużoną karę.
Ta lektura jest pozycją nieco kontrowersyjną ale i trudną. Dla osób o słabych nerwach na pewno nie jest. Ukazuje ona ogromną drogę i przemianę siostry Mirosławy. Służba w wojsku, przygoda z modelingiem, aż wreszcie śluby zakonne, po których Mirosława działała jako aktywistka w obronie kobiet. To ciekawa autobiografia. Kobiety mają świadomy wybór i mogą same decydować o sobie i swoim ciele. Starają się dać przykład innym, pokazują, że zabieg hisektomii może być świadomy i bezbolesny. Że dzięki niemu, kobiety mogą czuć się lepiej fizycznie i psychicznie a przy tym może ochronić je podczas prób gwałtu. Pokazują tym samym, że można takie zabiegi przeprowadzać bez bólu i przede wszystkim bez jakiegokolwiek przymusu, obowiązku czy tradycji.
Muszę przyznać, że ta publikacja wywarła na mnie ogromne wrażenie. Z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że jestem pełna podziwu dla siostry Mirosławy. Dzięki niej spojrzałam na ten temat zupełnie inaczej. Wielu ciekawych informacji się dowiedziałam, co pozwala mi zobaczyć wszystko z nieco innej perspektywy. Uważam, że jest to bardzo ciekawa i poruszająca lektura, którą powinno się przeczytać.
Ale. Tak, mam jedno ale, które kładzie się ogromnym cieniem na tę historię. Mianowicie. Bardzo żałuję, że wydawnictwo nie podjęło kroków, aby ta historia była w pełni czytelna i zrozumiała. Książka zawiera tak kolosalną ilość błędów, że aż razi po oczach. Mam wrażenie, że nie pracował tu żaden korektor ani redaktor. Są tutaj błędy wszelkiego rodzaju, co znacząco utrudnia czytanie. Uważam, że taka ilość błędów jest wręcz niedopuszczalna. Szkoda, że tak ciekawa historia nie została porządnie poprawiona. Rozumiem kilka błędów, no ale nie kilkadziesiąt. Dla mnie za to ogromny minus, dlatego też moja ocena będzie nieco niższa. Polecam Wam tę lekturę, bo uważam, że warto ją przeczytać. Dziękuję bardzo Wydawnictwu Debiutant za egzemplarz do recenzji. A ja z racji tego, co napisałam powyżej, przyznaję 7 ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐/ 10 punktów.