"Człowiekiem stajemy się przez całe życie i to jaki poziom <<człowieczeństwa>> osiągamy zależy od tego, z jakiego poziomu startujemy."
Powyższy cytat idealnie oddaje treść książki "Żołnierka gorejąca" Mirosławy Kosteckiej oraz charakter i przemianę samej autorki, gdyż powieść ta powstała w oparciu o jej wspomnienia.
Szokujące wspomnienia.
Tak, momentami rewelacje, które znalazłam na kartach tej książki, nie mieściły mi się w głowie. Wywoływały niedowierzanie i oburzenie, a czasami nawet niesmak. Nie, nie jest to łatwa lektura, wręcz przeciwnie, trudna i wymagająca. Sprawiająca, że czytelnik zaczyna się zastanawiać nad fundamentalnymi kwestiami, nad tym gdzie kończy się wiara, a zaczyna fanatyzm.
Zacznijmy jednak od początku.
Książka podzielona jest na dwie części zatytułowane: "Żołnierka" i "Gorejąca". W "Żołnierce" czytamy o pierwszych latach młodziutkiej Mirki w wojsku, dziewczyny, która od początku jawi się nam jako dosyć kontrowersyjna postać. Jej dotychczasowe doświadczenia oraz nawiązane znajomości popchnęły ją do radykalnego kroku - wyczyszczenia się z żeńskich narządów płciowych. Wychowana w kulcie żołnierskiego drylu Mirosława uważała, że wszelkie kobiece przypadłości osłabiają ją i uniemożliwiają pełne poświęcenie się misji.
O dzieciństwie Mirki wiemy niewiele ponad to, że jej ojciec służył w wojsku i stanowił dla niej prawdziwy autorytet. Osoba matki pojawia się sporadycznie, raczej jako słaba kobieta, zanadto emocjonalna, która nie potrafiła udźwignąć śmierci małżonka. Przebywanie przez większość czasu w męskim, mało subtelnym towarzystwie, zdeterminowało światopogląd Mirosławy, która widziała w sobie jedynie obiekt zaspakajania męskich potrzeb i element niezbędny w procesie prokreacji. Chcąc zaimponować zmarłemu ojcu oraz jednemu z wojskowych, postanowiła poświęcić się służbie narodowi. W momencie, gdy jej starania zostają skrytykowane, a za główny powód braku predyspozycji do służby podano płeć, Mirka zdecydowała się na powzięcie decydującego kroku.
W kolejnych latach kobieta miota się między tym, co należy, a tym co powinna robić. Szuka miejsca w swoim życiu, czegoś, co stanowiłoby sens jej egzystencji. Mimo "wyczyszczenia" w jej życiu nie brakuje dewiacji seksualnych, a postępowanie względem innych nie zawsze okazuje się etyczne. Nawet założenie formacji religijnej o dosyć rygorystycznej formule może stanowić pewien rodzaj wynaturzenia. Jednak warto na to wszystko spojrzeć z innej perspektywy, z tej, z której patrzyła Mirosława Kostecka. Kobieta uważała, że chcąc innych czegoś nauczyć należy dać im płynący z góry przykład. Nadrzędnym celem jej zgromadzenia była walka z przymusem obrzezania w krajach Afryki. Odbywało się to w dosyć dziwny sposób, ale wbrew pozorom Mirosława kierowała się logiką, choć trochę naciąganą i pokrętną. Jednak w ostatecznym rozrachunku jej pobudki należy uznać za szlachetne, bo dążące do poprawy bytu kobietom narażonym na te okrutne praktyki.
Czytając wspomnienia zakonnicy da się zauważyć jej wewnętrzną przemianę. Z nastawionej na pełnienie służby żołnierki kobieta zmieniła się w zdeterminowaną działaczkę na rzecz biedniejszych. I choć jej kroki niejednokrotnie mogą uchodzić za kontrowersyjne i wzbudzać sprzeciw, rodzi się w nas podziw za trud i poświęcenie na rzecz prowadzonej misji. W końcowych partiach tekstu Mirosława daje się nam poznać jako elokwentna kobieta, która ma szerokie pojęcie o życiu i prawach, które nim rządzą. Uważa, że jej postępowanie, choć przez niektórych uważane za skrajne, stanowi przeciwwagę dla świata pełnego zgnilizny i rozpusty. W jej odczuciu postęp w dzisiejszym świecie następuje zbyt szybko i prowadzi do nadmiernego rozluźnienia obyczajów oraz bylejakości w postępowaniu.
"Żołnierka gorejąca" to lektura, która może szokować. Myślę, że postulaty głoszone przez autorkę nie każdemu przypadną do gustu. Nie nam jednak oceniać moralność zachowania kobiety oraz drogi, którą obrała.
Moja ocena 8/10.