Książka jak wiele innych o tematyce wojennej rozpoczyna się od spadku, testamentu i tajemniczego żółtego pudełka, w którym ukryty jest sekret pochodzenia jednej z głównych bohaterek- Magdaleny. W miarę oglądania zdjęć i czytania starych pamiętników odkrywa Historię Kaszmiry i Maruszki, sióstr które wychowywały się w biedzie na wileńskich Kresach. Opiekowała się nimi głównie matka, zielarka. Ojciec natomiast był słabym człowiekiem, który nie umiał odmawiać, rządziła nim wódka.
Maruszka była doskonałą krawcową, poślubiła Zygmunta- polskiego żołnierza, właściciela majątku ziemskiego, zginął z rąk hitlerowców.
Kaszmira natomiast odziedziczyła po matce zdolności zielarskie, była również wspaniałą kucharką. Szuryk jej mąż był komunistą i rosyjskim Żydem, również zginął z rąk hitlerowców. Kobiety pozbawione rodziców,obarczone małymi dziećmi Maruszki, wplątane w machinę wojny wyruszają w podróż szukając swojego miejsca na ziemi.
Książka opowiada o sile przetrwania, o oddaniu dla drugiego człowieka, o miłości i zachowaniu człowieczeństwa w tych podłych czasach. O cierpieniu i śmierci.
Jest to kolejny przykład na to, że mężczyźni wywołują i walczą podczas wojny ale to kobiety płacą za nią najwyższą cenę. To one muszą zadbać o rodzinę. Muszą wykarmić, ubrać i uchronić przed złem. Zostają same z tęsknotą, bólem i strachem o bliskich. Okrucieństwa i brutalność wojny dotyka je bezpośrednio, w ich własnym domu. Okupacja, represje, mordowanie jest ich udziałem na przemian z próbami zwyczajnego życia.
Nowością było dla mnie podglądanie pracy przymusowej Polaków "u Niemca" na rzecz III Rzeszy. Robotnicy byli poddawani selekcji, z reguły nie mogli być obciążeni potomstwem. Musieli być młodzi i silni. Ci, którzy zostali odrzuceni zostali wywożeni do obozów pracy.
Nie wszyscy pracodawcy byli źli czy okrutni. W książce poznajemy jednak "Pana", który wykorzystywał swoją władzę w sposób najbardziej okrutny i obraźliwy dla kobiety. Kaszmira była piękną dziewczyną a żona Niemca była ciężko chora. Podejrzewam, że molestowanie seksualne było częstym przestępstwem popełnianym w tych wojennych czasach.
Moja babcia była nastolatką w 1939 r. Wiem, że była wywieziona na roboty. Było to dla niej wydarzeniem tak traumatycznym, że nigdy nikomu nie opowiedziała co się tam wydarzyło. Denerwowała się gdy zadawaliśmy pytania. Zniszczyła wszystkie dokumenty, papiery z tamtych lat. Babcia od kilkunastu lat nie żyje, swoja tajemnicę zabrała do grobu.
Czytając "Żniwo gniewu" zaczęłam ją rozumieć. Ją również musiały spotkać przerażające wydarzenia, możliwe że podobne jakie były udziałem Kaszmiry.
Nie były to łatwe czasy dla kobiety. Mimo, że nie brała udziału w walkach, nie stanęły oko w oko z wyszkolonym żołnierzem. Musiały jednak zmierzyć się z podstępnym, często złym człowiekiem.
Lucie Di Angeli-Ilovan opisuje w bardzo szczegółowy sposób sytuacje, w których znalazły się siostry. Niekiedy są one bardzo brutalne i okropne ale na pewno są też bardzo szczere. Chce zaszokować czytelnik, chce by jeszcze lepiej zrozumiał okropieństwa wojny. W ten sposób autorka jeszcze lepiej trafia do odbiorcy i głęboko porusza serce. Przeżywamy lekturę, rozpamiętujemy słowa, współczujemy bohaterkom i próbujemy zaklinać ich los.
"Żniwo gniewu" to również opowieść o rodzinie, o sile siostrzanej miłości i więzi. Z bliskimi można przetrwać nawet najbardziej okropne wydarzenia, największe zawirowania losu i najbardziej pokręcone ścieżki życia.
Maruszka i Kaszmira były silne bo były razem i mogły na siebie liczyć w każdej sytuacji. Niejednokrotnie ich wzajemne przywiązanie uratowało im życie podczas wędrówki przez Kresy po ziemie odzyskane.