Granica między niewolnikiem a robotnikiem była zatarta. Gdy Brazylia zniosła niewolnictwo kraj zapełnił się ludźmi, którzy nie wiedzieli, co ze sobą zrobić. Pozornie stali się wolni, ale w praktyce zostali jedynie pracownikami na cudzej ziemi. W zamian za miejsce na gliniany dom oraz mały kawałek gleby, a to nawet nie na własność, musieli pracować od niedzieli do niedzieli na polach nadzorcy, białego pana, od którego zależał komfort ich życia. W każdej chwili mogli odejść, porzucić swój rozpadający się pod wpływem deszczu dom, ale to tylko po to, by znaleźć kolejną hacjendę, kolejne miejsce dla zniewolonych wolnych.
To w takim świecie akcję powieści umieścił Itamar Vieira Junior. W centrum wydarzeń stworzył dwie siostry (a jednej z nich odciął język, czym zmusił ją fizycznie do milczenia, nie jedynie psychicznie, jak robiły to społeczeństwa) i zbudował rzeczywistość klasizmu, zabobonów oraz zniewolenia kobiet przez zniewolonych mężczyzn. Poświęcił sporo miejsca niesprawiedliwości społecznej (głównie przemocy domowej czy współczesnemu niewolnictwu), ale też siostrzeństwu oraz marzeniom o wolności, posiadaniu i stabilności. W hacjendzie Água Negra przyroda odgrywała dużą rolę, afrykańskie wierzenia wciąż były kultywowane (choć zostały połączone z chrześcijaństwem), a relacje z nadzorcami oparte zostały na wymuszonej współpracy. Codzienność miała swój rytm — więc akcja powieści płynęła powoli (choć nie ospale) —a zmiany przychodziły mozolnie (w myśl zasady, że po co coś zmieniać, skoro nie jest najgorzej). Wprowadzano podstawową edukację, zwiększano świadomość praw, historia pokoleń sunęła do przodu. A wszystko z perspektywy dwóch sióstr oraz „nieziemskiej“.
„Strach wytrzymał próbę czasu i stał się częścią naszej historii na dobre.“
Czytałam powoli, delektując się powieścią. Potrafiła czasami zgnieść moje wnętrzności (szczególnie, gdy na pierwszy plan wychodziła przemoc wobec kobiet czy niesprawiedliwość względem mieszkańców hacjendy), ale zwykle utrzymywała moje zrównoważone zainteresowanie. Stała się dla mnie wrotami do historii kolonialnej, z jakiej nie zdawałam sobie sprawy. Historii potomków niewolników, przed którymi jeszcze znajdowała się długa droga do zyskania faktycznej wolności. Nie będzie to lektura dla każdego, jako że raczej bawi się subtelnościami oraz odbijaniem codzienności, ale do mnie przemówiła. Dobrze napisana, z pogłębionymi bohaterami i zdradzająca wiele o wydarzeniach sprzed lat. Czasami wydaje się niepozorna, innym razem zachwyca swoim wyrazem. To powieść jaka może być lekturą przyjemną lub lekturą zachwycającą, ale nigdy nie słabą czy nieciekawą. Wszystko zależy od tego, na jaki grunt w naszych sercach trafi. U mnie się przyjęła i urosła silna.
przekł. Eliasz Chmiel
Co istotne: W powieści nie ma dat, nie ma wstępu ani słowa od autora czy tłumacza, gdzie zostałby nakreślony kontekst historyczny. Dostajemy wiele informacji w tekście, ale też nie jest to pełne wyjaśnienie historyczno-społecznej sytuacji.
Internet podpowiedział mi, że niewolnictwo w Brazylii jako tako zostało zniesione w 1888 roku, ale wcale nie gwarantowało to wolności. Cały ubiegły wiek to czas zatrudniania wolnych, acz zniewolonych ludzi. Precedens ten ma miejsce do dzisiaj.
Rewelacyjnym przykładem, jaki nakreśla sytuację, jest sprawa z drugiej połowy ubiegłego wieku z udziałem Volkswagena, o której więcej możecie przeczytać na stronie DW
https://www.dw.com/pl/wsp%C3%B3%C5%82czesne-niewolnictwo-dochodzenie-przeciw-vw-w-brazylii/a-62118193.
Lub artykuł w National Geographic o potomkach quilombolas — uciekininierów z systemu, których walka o wolność trwa do naszego wieku:
https://www.national-geographic.pl/artykul/na-ziemi-niewolnikow.
To podstawa. Warto wiedzieć.
Nagrodzona brazylijską nagrodą Prêmio Jabuti i Prêmio Oceanos oraz portugalską Prémio Leya.
*fragment opisu