Balwierz recenzja

Muszę przyznać, że długo mi zeszło nad lekturą ostatniej, wydanej do tej pory części serii z profilerem Hubertem Meyerem w roli głównej autorstwa Katarzyny Bondy. Trochę czytałam, trochę słuchałam w audiobooku i mogę stwierdzić, że mnogość wydarzeń nie pozwala przeczytać tej książki za jednym posiedzeniem. Mogę też odetchnąć z ulgą, ponieważ w tej części powraca stary, dobry Hubert, którym zachwycałam się w pierwszych częściach serii. Zdeterminowany, aby za wszelką cenę poznać prawdę niezależnie od ceny, jaką przyjdzie mu za to zapłacić, a Ci co znają wcześniejszą część czyli Klatkę dla niewinnych wiedzą w jakim położeniu znalazł się znany profiler. Jest to także w mojej opinii najbardziej kontrowersyjna książka z serii z powodu tematyki jaką porusza- czyli przemocy wobec dzieci, a także wobec zwierząt. Są to jedne z najtrudniejszych tematów jakie tylko można poruszyć w literaturze, a już w połączeniu mogą być ciężkostrawne dla czytelnika. Czy takie były? Według mnie nie. Już bardziej mogłabym się czepiać motywów dla których wstępowały, ale to zupełnie subiektywna rzecz.
Znów przenosimy się na malownicze Podlasie, do Narwii gdzie mieszkańcy na pierwszy rzut oka wydają się przyjaźni, o ile ktoś nie będzie chciał mieszać w ich życiu i odkrywać ich pilnie strzeżonych tajemnic, a diabeł tkwi w tym, że Hubert Meyer właśnie to zamierza uczynić.
Będzie odkrywał te tajemnice niczym warstwy cebuli, lub lalki Matrioszki wyciągasz jedną pojawia się kolejna i tak bez końca. Pojawiają się także bohaterowie znani z poprzednich części, na których możemy spojrzeć z zupełnie innej niż dotychczas strony. A wszystko to w tle narwiańskiego lasu, dusznej atmosfery, miłości krążącej w powietrzu i tragedii.
Chcę również tylko zasygnalizować to, że zakończenie Balwierza to istna bomba z opóźnionym zapłonem. Jestem pod wrażeniem, że autorka zdecydowała się na taki krok, i jestem ciekawa jak to wpłynie na Huberta Meyera o ile dane nam będzie dostać jeszcze jedną książkę z tej serii.

Podsumowując Balwierz mile mnie zaskoczył zwłaszcza śmiałością autorki co do tego, aby w jednej książce poruszyć wiele trudnych i niewygodnych tematów. Czy mogła to zrobić wcześniej? Mogła, ale nie mielibyśmy wtedy Balwierza. Ze swojej strony polecam.