Z reguły powieści wydane przez Editio Red spełniały moje oczekiwania, więc zawsze chętnie po nie sięgam. Z nadzieją na dobrą historię skusiłam się na książkę „Zakochana w bandycie” i niestety nie jestem całkowicie nią usatysfakcjonowana. Owszem, historia nie jest zła, chociaż niczym szczególnym się nie wyróżnia, ale już sposób jej przedstawienia budzi zastrzeżenia.
Powieść jest debiutem pani Nicoli Barańskiej i to, niestety, jest wyczuwalne. Styl ma charakter bardzo prosty, niemal szkolny, niedopracowany stylowo, z małym zasobem słów. Nie przemówiła do mnie ta historia i nie podziałała na moją wyobraźnię. Zbyt dużo jest powtórzeń słów, słabo oddane emocje i notorycznie czytam o różnych kolorach „tęczówek”, „niebieskookim”, „szatynie”, „blondynce” , „ciemnowłosym” w różnych konfiguracjach. Nie wiem, co młodzi debiutanci mają z tymi określeniami, ale ostatnio jest to nagminne. A do tego jeszcze ciągłe "pożeranie wzrokiem" i zamiast „chłopcy” autorka nagminnie używa „chłopacy”, co nie jest oczywiście błędną formą, ale jednak nie brzmi dobrze
Kilka przykładów:
W rozdziale pierwszym:
„Zarzuciłam torbę na ramię, założyłam czarne, krótkie kalosze i wyszłam z domu. Do mojego nosa od razu dostał się świeży zapach mżawki, który wywołał uśmiech na mojej twarzy. Zarzuciłam kaptur na głowę i szybkim krokiem ruszyłam w stronę stacji metra.”
„Zeszłam z tłumem ludzi po schodach na dół, a następnie skasowałam swój bilet. Przeklinałam pod nosem chłopaka, przez którego moje ubrania były brudne i mokre. Na poprawę humoru postanowiłam posłuchać muzyki.”
„Wpatrzony we mnie niebieskooki zauważył, że urywam z nim kontakt wzrokowy, więc odwrócił się w kierunku, w którym spoglądałam”
„Cały świat zaczął wirować, a następnie poczułam nieznośny ból głowy. Skrzywiłam się i postanowiłam jeszcze chwilę poleżeć.” I kilka zdań dalej: „W kuchni nikogo nie spotkałam, więc postanowiłam to wykorzystać i zrobić sobie śniadanie. Stwierdziłam, że zjem płatki z mlekiem, więc zaczęłam szukać potrzebnych rzeczy.”
I tak dalej, i tak dalej. Jest tego rodzaju zwrotów sporo. Wiele słów niepotrzebnie wypełniających strony powieści, która jest dosyć gruba, bo ma ponad 400 stron. Do tego, gdy docieramy do ostatnich akapitów, dowiadujemy się, że to nie koniec tej historii. Niestety, na okładce nie ma żadnego słowa o tym, że to tom pierwszy serii.
Nie polubiłam głównych postaci. Wydawali mi się niedojrzali, lekkomyślni i mało charakterystyczni. Trudno mi się to czytało i wiele spraw mnie w tym irytowało i dziwiło. Przede wszystkim uważam, że główna bohaterka jest taka młodziutka, nie ma jeszcze osiemnastu lat, więc nie pasowała mi do tej historii. Już na początku byłam zdziwiona, gdy mówi, że od trzech lat mieszka w Nowym Jorku z bratem i jego kumplami, czyli w momencie przeprowadzki miała zaledwie 15 lat! A do tego rodzice, którzy nie chcieli się na to zgodzić, ulegają pod wpływem negocjacji, rozmów, negocjacji? Jakich? To też jest podane ogólnie.
Poza tym reakcje Kim na wiele sytuacji mnie po porostu dziwiły, a nawet frustrowały. Nie będę pisała o wszystkich, bo musiałabym napisać swoją własną powieść na ten temat, ale chociażby dla Kim słowo „lalunia” jest nieprzyzwoite??? Ma też problem z pamięcią, bo gdy jest ochlapana przez jadący samochód słyszy, jak kierowca zwraca się do niej „lalunia”, a potem, wkrótce po tym zdarzeniu, gdy jest napad, jeden z bandytów też tak się do niej zwraca, a ona zastanawia się, gdzie to słyszała. Albo: Na przykład: Na imprezie Kim poznaje Timosa, bawią się razem, tańczą, a na drugi dzień, gdy on pojawia się w kuchni, ona go nie poznaje, reaguje agresją i atakuje… patelnią!
Sięgając po tę książkę spodziewałam się czegoś dynamicznego, a nie rozważań małoletniej, niedojrzałej małolaty. Powieść miała swoją premierę najpierw na Wattpadzie i być może wśród czytelniczek będącymi rówieśniczkami bohaterki ta historia rozpalała zmysły i wciągnęła swoją opowieścią. Dla mnie ta jest ona za mało realna, naiwna, niedopracowana stylistycznie, a czasami absurdalna. Na szczęście nie ma w niej zbyt wiele scen erotycznych, które sugerowała okładka. Te które są, nie są wulgarne, ani zbyt szczegółowe i to wpisuję na plus. Natomiast niewyczuwalna była chemia uczuć i pożądania między bohaterami, co umniejszało scenom zbliżeń.
Fabuła nieco się ciągnie, gdyż są opisane czynności zbyt dokładnie i z użyciem nadmiaru słów. To powieść, którą można by było odchudzić i nieco przyspieszyć tempo, bo pojawiają się od czasu do czasu emocjonujące akcje, ale są one w mniejszości. W większości są rozważania Kim i Timosa w naprzemiennej narracji i tutaj bardziej byłam ciekawa tego, co ma do powiedzenia on niż ona. Ich dialogi są niejasne, nieszczere, niczego nie wyjaśniają, a nawet nudzą i niczego nie wnoszą do historii. Nieco urozmaicenia wprowadza czarny charakter w postaci dawnego znajomego Timosa i jego kolegów.
To powieść pisana z myślą o nastoletnich dziewczynach, dla których ta historia z pewnością wywołuje wypieki na twarzy. Niestety u mnie wywołało znużenie, a szkoda, bo pomysł ciekawy, może nie jest odkrywczy, bo zachowane zostały klasyczne schematy, lecz z pominięciem niektórych fragmentów i bardziej dynamicznego stylu, efekt byłby znacznie lepszy. Książka mnie wymęczyła, czytałam ją na raty, bo dosyć szybko odkładałam na bok, więc napis z tyłu okładki, że to „znakomity debiut w stylu New Adult” jest przesadzony. Owszem, bieg zdarzeń i sam pomysł jest godny uwagi, ale już sposób realizacji wymaga pracy nad sposobem przekazu, tego, co tworzy się w umyśle pisarki.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
Kochałam cię tak bardzo, że nie widziałam twoich kłamstw Był bandytą, a jej serce stało się jego najcenniejszą zdobyczą W metrze, na trasie, którą Kim pokonuje codziennie w drodze do szkoły, ma...
Kochałam cię tak bardzo, że nie widziałam twoich kłamstw Był bandytą, a jej serce stało się jego najcenniejszą zdobyczą W metrze, na trasie, którą Kim pokonuje codziennie w drodze do szkoły, ma...
Ta historia do mnie niestety nie trafiła. Były momenty kiedy coś mnie przy niej zatrzymało jednak nie na długo. Zacznijmy od początku.... Książka opowiada o nastoletniej Kim, która na co dzień uczy ...
Książka otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl. Tym razem słów kilka na temat książki z gatunku young adult. „Zakochana w bandycie” to debiut o dość intrygującym tytule. To również opowie...
@wiki820
Pozostałe recenzje @Mirka
Co kryją mury Mulberry Tales?
@Obrazek „Nie wiara wpływa na to, jakimi ludźmi jesteśmy, tylko to, jak sami postrzegamy moralność.” Kilka miesięcy temu skończyłam czytać "The paper dolls", pierw...
@Obrazek „Są słowa, które zapadają człowiekowi głęboko w pamięć.” Czasami spotykamy jakąś osobę, która wydaje się nam znajoma, ale nie jesteśmy w stanie osadzi...