Luty był czytelniczo słaby, a nawet tragiczny bo nie udało mi się przeczytać nic poza jedną książką. W dodatku trafiła mi się ciężka do zrecenzowania książka i dopiero dziś mam chwilkę, by ja opisać. Muszę przyznać, że książka ma fajną okładkę, opis zachęcała ale całość nie przypadła mi do gustu.
Kim to młoda dziewczyna, która po długich namowach przekonuje rodziców by dali jej szansę i kończy szkołę w większym mieście pod opieką starszego brata Jaspera. Razem mieszkają wraz z dwoma przyjaciółmi jej brata. Początkowo wszystko układa się idealnie. Wszystko się zmienia gdy Kim jest uczestniczka napadu w metrze. Dziewczynę zafascynowały oczy bandyty. Kiedy do domu jej brata przyjeżdża Timos dziewczyna czuje jakby go skąd znała. Czy to przez ten sam kolor oczu? A może jest w tym coś więcej? Od tej pory jej życie nie będzie już spokojne.
Timos to młody mężczyzna, który ma za sobą dość mroczna przeszłość. Wyjechał na jakiś czas a po powrocie próbuje odnaleźć się w nowej roli. Wraz z przyjaciółmi jednak popełniają kilka błędów, które będą miały swoje konsekwencje. Kim jest tak naprawdę Timos? Co łączy go z Jasperam? Czy jego uczucie do Kim jest prawdziwe? Czy wyzna jej prawdę zanim ona sama ja odkryje?
Fabuła całkiem ciekawa, dość dobrze poprowadzona, pomysł ciekawy ale sama historia nie do końca mnie urzekła. Pierwszym co mnie zniechęcała to opisy, które były jak dla mnie nudne i zupełnie mi nie podchodziły. Z czasem się to zmieniło ale początek był ciężki. Głównie chodzi tu opisy np. jak Kim wstaje rano, co robi po kolei. Nie chodzi o same opisy a o kilka zbędnych czynności . Przykładowo wystarczyło, by napisać, że wstała wzięła prysznic i się ubrała. Opis w książce jest dokładny prawie szczegółowy, w sumie nudny i psujący moje wrażenie i czucie tej historii. Samo zachowanie Kim także pozostawia dużo do życzenia. Reagowała nieadekwatnie do sytuacji. Przykładem jest napada w metrze, gdzie kilku bandytów grozi bronią pasażerom a Kim się stawia w zasadzie tylko dlatego, że jeden z nich nazwał ja lalunią.
Postacie całkiem dobrze wykreowane, mają charakter i co najważniejsze można ich polubić od samego początku. Nawet jak irytują czasem to mimo wszystko są dość fajnie wykreowani. Fabuła niestety tu miała potencjał na świetną historię ale czegoś zabrakło po drodze. Wątki są ciekawe ale chaotycznie to wszystko przebiega, Jeden goni drugi i nie ma z nimi spójności, nie łączą się logicznie w całość i panuje trochę taki miszmasz wątków. Timos gubi się w swoich decyzjach. Pozostali bohaterowie są nie do końca pokazani w pełnej krasie, a Kim to w sumie typowa nastolatka, która zachowuj się jak dziecko. Między bohaterami nie było chemii, brakował w ogóle emocji. Same wątki z udziałem broni takie nijakie, bez tego dreszczyku i dziwnie skonstruowane.
Zakończenie dość dziwne, niezrozumiałe. W dodatku nie wszystko pasuje do tej historii. Wątki są w sumie płytkie i mało rozbudowane w przeciwieństwie do opisów np. robienia śniadania. To, co na plus to to, że czyta się ja dość płynnie i nie jest napisana skomplikowanym stylem. Są zabawne momenty i te całkiem fajne ale ogólnie oceniając całość to książka jednak dużo traci. Czy polecam? Wychodzę z założenia, że to, co podoba sie mnie nie musi innym i odwrotnie.