Każda książka Dana Simmonsa jest kolejną zaskakującą przygodą, gdyż każda jego książka to zupełnie inny świat, w który często wplata realne wydarzenia historyczne i odmienne jego ukazanie. Zaciekawiło mnie, w jaki sposób ten mistrz researchu przedstawi wątek z historii Polski- hitlerowskie obozy śmierci. Miałam pewne wątpliwości, gdyż historie o wampirach bardziej mnie śmieszą, niż wzbudzają grozę. Tutaj też mnie zaskoczył zupełnie odmiennym ujęciem wampiryzmu, odmiennej nawet od wampirów występujących w „Dzieciach Nocy”, które bardziej są zbliżone do klasycznych wampirów. W tej powieści występują wampiry energetyczne. Samo pojęcie wampirów energetycznych jest znane w psychologii. Określa się nimi ludzi, którzy karmią się cudzymi emocjami, energią, powodują wzrost swojej siły psychicznej kosztem swoich ofiar. Dzięki świetnie opanowanej umiejętności manipulacji potrafią nakłonić innych do działania na swoją korzyść. W tej powieści jest skrajny obraz wampirów energetycznych lub umysłowych, jak je określa pisarz. Wampiry w tej powieści potrafią przejąć całkowitą kontrolę nad umysłami swoich ofiar i sterować nimi niby szmacianymi lalkami i każą im zabijać. Karmią się przerażeniem, strachem ludzi, którymi manipulują, a także przerażeniem i strachem ich ofiar. Nazywają to polowaniem lub żerowaniem, a swój dar Talentem. Ludzie ci dzięki energii czerpanej od swych ofiar są długowieczni, ale na szczęście są śmiertelni i się starzeją.
Saul Laski, jako młody chłopak, będąc więźniem obozu zagłady w Chełmie, spotkał takich ludzi. Młody oficer SS, Oberest całkowicie zawładną jego umysłem i wolą. Razem z podobnym sobie rozgrywali partię szachów, gdzie pionkami i figurami byli zniewoleni więźniowie, którzy poruszali się po szachownicy wbrew swojej woli. Oczywiście każde zbicie kończyło się śmiercią danego więźnia. Saulowi Laskiemu udało się przeżyć i nawet uciec. Po wojnie kończy psychiatrię i zajmuje się przemocą. Stawia tezę, że istnieją ludzie, którzy mogą w pewnym sensie programować innych, zmuszając ich do zachowań, które w innych okolicznościach byłyby dla nich nie do pomyślenia. Pragnie dociec, w jaki sposób do tego dochodzi i jak się przed tym bronić. Jednak jego wręcz obsesją staje się odnalezienie Oberesta i wymierzenie mu kary w imieniu wszystkich pomordowanych przez niego Żydów. Mając czterdzieści lat jest obywatelem USA i wykłada psychiatrię na tamtejszym uniwersytecie. Jednak cały czas prowadzi poszukiwania i pewnego razu nawet wydaję się, że dostrzegł go w tłumie. Kiedy dowiaduje się, że w niewielkim miasteczku Charleston, w Karolinie Południowej doszło w jedną noc do serii dziwnych morderstw, niepowiązanych ze sobą, od razu tam wyrusza, przewidując, że miało to związek z poszukiwanymi przez niego ludźmi. Na miejscu spotyka młodą murzyńską fotografkę Natalie, której ojciec został zabity przez osobę kierowaną przez takiego wampira i szeryfa Gentryego, który bada tę sprawę. Opowiada im swoją historię, a oni mu wierzą. Niedługo sami przekonują się o istnieniu tych ludzi. Razem łączą siły i będą próbować unicestwić tych ludzi, szczególnie Oberesta, który teraz nazywa się Willi i jest producentem filmowym. Dołączy do nich gang z Filadelfii. Czy uda im się pokonać tych ludzi?
Z drugiej strony poznajemy ludzi, którzy mają Talent, bestie w ludzkiej skórze, dla których zabijanie ludzi jest zabawą, grą. Część z nich utworzyła klub i swój talent wykorzystują do zbijania majątku, a raz do roku urządzają polowanie na ludzi, swoistą grę. Działają skrycie, gdyż są szanowanymi obywatelami. Poza klubem jest psychopatyczna Melami, która gdy czuje się zagrożona, potrafi wywołać piekło na ziemi. Poza klubem jest też Oberest, teraz Willi, najgroźniejszy z nich. Czy on stara się wywołać zamieszanie, aby przejąć kontrolę nad klubem?
„Trupia otucha” jak każda książka Dana Simmonsa jest mieszanką, tym razem powieści sensacyjnej z elementami grozy, horroru, oczywiście umieszczonej w prawdziwych współczesnych wydarzeniach. Czytając ją, byłam pod olbrzymim wrażeniem jej epickiego rozmachu. Powieść jest wielowątkowa, gdzie wątki się nawzajem przeplatają. Główna fabuła książki dzieje się w latach 1980-1981, ale w różnych miastach USA, Bliskim Wschodzie i w Europie. Liczne jednak są retrospektywy, jak chodźmy opis lat spędzonych przez Saula w Polsce. Każde z tych miejsc jest wspaniale i bardzo realistycznie opisane. Dominuje w powieści narracja trzecioosobowa, ale też sięga autor po narrację pierwszoosobową, oddając głos swoim bohaterom. Jednak dzięki kunsztowi literackiemu autora i dokładnie przemyślanej fabuły, czytelnik ani przez moment nie czuje się zagubiony, a przy tym powieść jest dynamiczna, akcja cały czas pędzi. Na szczególną uwagę zasługuje kreacja bohaterów powieści, których jest kilkunastu. Każdy z bohaterów jest wyrazisty, wielowymiarowy, odznacza się swoją indywidualnością. Dzięki temu, że każdy z bohaterów może mówić własnym głosem, lepiej ich poznajemy i łatwiej wyrobić sobie o nich własną opinię. Ciekawe też łączące ich różnego rodzaju relacje. Genialnym pomysłem było ożywienie legendy wampirzej, jako wampiryzmu psychicznego. W powieści jest to posunięte do skrajności, ale w psychologii istnieje termin psychologicznych wampirów. W powieści stawia pytanie o naturę Zła, zgłębia naturę ludzkiej skłonności do przemocy i podporządkowania sobie innych ludzi. Wampirów psychicznych jest w powieści paru i mogą sobie podporządkować ograniczoną ilość ludzi, ale w powieści występują dziesiątki postaci, które nie są uwarunkowane, a jednak bez zastanowienia podążają ścieżką zła. Czy wystarczy tłumaczenie, że wykonywali tylko rozkazy?
„Trupia otucha”, pomimo że jest jedną z najdłuższych przeczytanych powieści i najdłużej czytanych, zafascynowała mnie i była to wspaniała przygoda. Cieszę się, że dzięki kolejnym tłumaczeniom mam jeszcze parę powieści Simmonsa do przeczytania i dzięki temu, że to żyjący pisarz może będą następne.