To moje pierwsze spotkanie z twórczością Jakuba Żulczyka. Czemu tak późno? Dawno temu zobaczyłam jakieś krótkie nagranie z nim w roli głównej i wywarł na mnie mało pozytywne wrażenie. (To było przed znanym "debilem") Wydał mi się aroganckim, butnym typem z trudnym charakterem i tym samym zapomniałam o nim, przekreślając jego literacki talent... do tej chwili. Czemu jednak sobie o nim przypomniałam? Ano trafiły się na promocji jego książki i były tańsze nawet… niż papier toaletowy, więc pojawiła się we mnie wielka ciekawość czy skoro są w podobnej cenie to mają i podobne zastosowanie…
A teraz już poważnie…
Cieszę się, że moja przygoda zaczęła się od „Informacji Zwrotnej”
To nie jest subtelna, przyjemna i lekka lektura. To brutalna, prawdziwa do porzygania i ciężkostrawna historia pisana przez kogoś, kto z tego samego pieca chleby jadał co i książkowy bohater: Marcin Kania. Dzięki temu czuje się w tej książce totalną wiarygodność. Styl jest też mocny, język nieco wulgarny… ale nie prymitywny. W dodatku połączenie rodzinnych dramatów oplecionych psychologiczną pajęczyną i zanurzonych w kryminalnym klimacie poważnej afery reprywatyzacyjnej… to było tak mistrzowskie połączenie, świetnie skonstruowane, że nie pozwalało nawet na moment oderwać się od książki. Nie dość, że chciałam jak najszybciej dowiedzieć się co stało się z synem Marcina i w co się wmieszał, tak przez cały czas próbowałam analizować tę całą „chorą” sytuację rodzinną, próbując rozgryźć psychikę każdego, kto się pojawiał. Można powiedzieć, że panuje tutaj efekt domina. Niestety, jak nie w niejednej rodzinie.
Rzeczywiście, im dalej i coraz więcej Kania wyrzucał z siebie swoich myśli; tak robiło się duszno, nużąco i ciężko. Kto jednak lubi słuchać bełkotów alkoholika? Nieskładne zdania i pijacka paplanina wydaje się nic nie znaczącym dukaniem życiowego zera.
Te posiedzenia na terapii były zwłaszcza męczące, ale… one musiały być tu obowiązkowe dla oddania całego sensu tej książki. Sensu do pokazania jak nawet próbując się ratować można oszukiwać. Nie tylko innych, ale przede wszystkim siebie.
Pamięć to prawda
Prawda to ból
Ból to kac
Czasami lepiej nie pamiętać o problemach, samotności, szarości, bezsensie i niemiłości… znieczulić się na prawdę i chociaż na chwilę nie czuć bólu. Własnego bólu. Na kaca nie ma już nic, poza następnym kacem. Kania to żałosny alkoholik patrzący z pogardą na otoczenie i zarzucający każdemu spisek na własną osobę. Odrzucający i nierozumiejący pogardy jaką sam jest przez to otoczenie obdarzany. Zresztą słusznie, bo zatruwając się procentami, zatruwa w okropny sposób każdego z osobna. Współzależni, współwinni, współcierpiący. Jedna wielka współzależna toksyczność. A przecież nie jest złym człowiekiem, chociaż rani wszystkich wokół. I być może naprawdę nie jest złym człowiekiem, chociaż wszystko wskazuje, że jest… Syty nie zrozumie głodnego, bogaty- biednego, a trzeźwy-pijaka. Dopóki sam tego nie zazna. Jak można pić? Jak można mieć depresję? Jak można nie spełniać czyichś oczekiwań? To życie nie wygląda tak jak wskazują oszukańczo udoskonalone filtrami selfiaczki na Instagramie z pozowanymi dziubkami, nie przypominające nawet swych prawdziwych twarzy? Tak trudno wczuć się w czyjąś sytuację i znaleźć w sobie odrobinę empatii i współczucia w tym dnie nędzy, by pomóc i poznać prawdę, zanim będzie za późno... bo łatwiej uciec w swoją odskocznię i świat koniecznych uzależnień tylko dlatego, że mogłoby zaboleć.
„…Jaka jest lekcja z tego wszystkiego? Że ludzie znikają? Że robią to cały czas? Że wystarczy odwrócić się na chwilę, skupić się na czymś innym i już ich nie ma? Pewnie tak jest…”
Cenię Cię Jakubie Żulczyk za to, że nie boisz się prawdy. Takiej Ch**owej prawdy. Takiej, której nikt nie chce znać i od której się ucieka. Koniec książki jest mocnym ciosem. Nagranie Piotra rozwala na łopatki. Spóźniona prawda. To genialna książka, bo życiowa. I nie dla masochistów, a dla takich co nie żyją w lukrze. Zrozumieją.
Tak sobie myślę, że do „Informacji zwrotnej” idealnym soundtrackiem byłaby piosenka Maćka Maleńczuka „Synu” Moim zdaniem idealnie odzwierciedla ten sam rodzaj ekspresji i dopełnia się w głębi trudnych tematów. Polecam, jedno i drugie powala przekazem.