Nie pamiętam, kiedy było mi tak trudno napisać opinię. Nie dlatego, że coś mi się nie podobało, a wręcz przeciwnie. Jestem tak zaaferowana tym, co przeczytałam, że jakiekolwiek drobne błędy, które rzuciły mi się w oczy, odeszły na daleki plan, do którego nawet nie chcę wracać. Tak, ja!
Rowan, o tym mężczyźnie nie da się zapomnieć - nigdy. Ten bohater zdecydowanie trafia do mojej top czołówki. Nie będę Wam oczywiście przelewać teraz słów, którymi bym go opisała - bez poznania tej historii i tak nie oddadzą niczego, choćby w połowie. Mężczyzna, ma plan, którego powinien się trzymać, żeby osiągnąć upragniony sukces zawodowy. Jednak nawet dla najbardziej pilnującego się człowieka, istnieje szansa na to, że noga lekko się podwinie, a od tego już niewielki krok do łamania swoich zasad.
Dla niego, takim potknięciem okazuje się Zahra - dziewczyna, która działa mu na nerwy od pierwszego spotkania. Całkowite uosobienie cech, na które mężczyzna zawsze patrzy krzywym okiem. Dla czytelnika, od samego początku jest ona silną, charakterną dziewczyną, która potrafi zarazić pasją do wszystkiego, o czym mówi.
Są postaci, które wyzwalają w nas emocje podczas czytania, ale są też takie, które pochłaniają naszą głowę również po jej zakończeniu - to właśnie do tego grona zaliczam głównych bohaterów powieści "Drobnym drukiem". Ich kreacja przekupiła mnie całkowicie. Z jednej strony są swoimi kompletnymi przeciwieństwami - patrząc na świat z zupełnie innych perspektyw. Z drugiej - są dwoma, dosyć upartymi, charakterami, dzięki którym fabuła nabiera wielu dodatkowych kolorów. Skoro już o fabule mowa - uważam, że jest bardzo unikatowa. Mamy tu do czynienia z wątkami, które są doskonale znane. Po pierwsze romans biurowy, po drugie - age gap (może nie kolosalny, ale siedem lat już robi swoje), po trzecie - fenomenalnie rozwinięty grumpy&sunshine. Wydaje się dosyć typowe, prawda? Nic bardziej mylnego. Wszystko to zostało połączone w niezwykle kreatywny, wciągający sposób. Pomimo ponad czterystu stron, które niektórych mogą przytłoczyć, przez tę książka dosłownie się przepływa, chłonąc wszystko niczym gąbka wodę.
Moja emocjonalność, po raz kolejny, sprawiła, że głośno się śmiałam, nerwowo kręciłam, ale i płakałam tak, że zapierało mi dech. Ta historia porusza wiele tematów, które sprawią, że serce zostanie ściśnięte, a w gardle pojawi się gula. W moim przypadku takie reakcje potrafią się pojawić dosyć często, ale ta książka jest jedną z tych, które wywoływały je częściej niż inne. Dlatego uważam, że zasługuje na najlepszą ocenę. Oprócz dawki uczuć, przynosi również bardzo proste, chociaż często zapominane przez ludzkość wnioski. To nie pieniądze świadczą o wartości ludzkiej, a marzenia są po to, żeby przynajmniej dać im możliwość do tego, aby mogły się spełnić. No i to, co jeszcze ważne - wystarczy mała iskra, odpowiednia osoba, aby przywrócić w nas blask, który został ugaszony w przeszłości.
Teraz pozostaje mi czekać na kolejne tomy, bardzo niecierpliwie, żeby sprawdzić, czy pozostali bracia Kane również skradną moje serce.