"- To jest prawo dżungli. Zdradzeni pożerają zdrajców.
Zarek rzucił mu rozbawione spojrzenie.
- A to prawo mojej dżungli: zabić wszystkich i niech Hades sam ich sobie posortuje."
"Objęcia nocy" zakończyły się w sposób, który, po pierwsze, w pewnym sensie szokował czytelnika, po drugie, wprawiał go w takie zdumienie i ciekawość, że nie pozostawiało wątpliwości to, iż bohaterem kolejnego tomu, stanie się, wzbudzający skrajne emocje, Mroczny Łowca - Zarek. I rzeczywiście, po zapoznaniu się z tą historią - a nawet, jedynie po przeczytaniu części drugiej - trudno wyobrazić sobie lepszy tytuł niż wybrany przez autorkę "Taniec z diabłem".
Mroczni Łowcy żyją samotnie. Nie mogą spotykać się ze sobą nawzajem, ponieważ w ten sposób osłabiają swoje moce. Nie mogą mieć kobiety na dłużej niż jedną noc. Zarek jest najniebezpieczniejszym z nich i zarazem najbardziej samotnym. W obawie przed jego szaleństwem, Artemida zesłała swego sługę na Alaskę. Teraz, bogini pragnie pozbyć się Zareka. W wyniku obietnicy, pozwoliła, by przed tym osądziła go nimfa sprawiedliwości - Astrid. Ta jednak, jeszcze nigdy nikogo nie ułaskawiła. Tymczasem, Artemida nie zamierza dotrzymać słowa - morderca już wyruszył na łowy.
Trzeci tom serii, jak do tej pory, okazał się najlepszym. Przewyższył swoje poprzedniczki nie tylko pod względem fabuły i pomysłowości, ale także pod względem bohaterów. Przewyższył wielokrotnie. "Taniec z diabłem" czytałam niejeden raz i za każdym takim razem, powieść wzbudzała we mnie silne emocje. Prawdę mówiąc, fragment tej historii zaliczyłam do jednych z najbardziej wzruszających scen, jakie miałam przyjemność czytać, a zdanie "Ja tylko chciałem trochę chleba" do tej pory brzęczy mi w głowie. Nie wyobrażam też sobie, żeby ktoś był wobec tej sceny całkowicie obojętnym. Musiałby nie mieć serca.
Wspominałam wcześniej, że każdy Mroczny Łowca, głęboko w sobie, skrywa swoje rany i ból. Zarek jest jednak inny. Żyje w samotności, w spartańskich warunkach i każdy wierzy, że jest szalony. Dlatego, ten wojownik nie musi ukrywać swojego bólu, skoro i tak nikt go nie zobaczy. Zarek jest sarkastyczny i niedostępny, co stało się jego sposobem na obronę przez kolejnym cierpieniem. Jednocześnie, Mroczny Łowca ma bardzo wrażliwe i dobre serce, jest gotów nieść pomoc każdemu, kto jej potrzebuję.
Astrid bardzo różni się od pozostałych bohaterek, występujących w serii. Nikt jej nie ściga, nikt na nią nie poluje - przynajmniej na początku, ale wybawienie damy z opresji to jeden z głównych wątków, mających na celu ukazanie siły wojowników - a ona sama jest zwiastunek kary. I choć w swoich sądach jest surowa, ma też delikatną osobowość.
Pokochałam Zareka już w poprzednim tomie i wiedziałam, byłam tego pewna, że po Tańcu z diabłem zmieni się tylko intensywność tej miłości. Oczywiście, mogła tylko wzrosnąć.
Akcja tej części jest równie wciągająca i równie dynamiczna, jak poprzednich. Różni się jednak tym, że o ile u każdego Mrocznego Łowcy, oczekiwałam szczęśliwego zakończenia, o tyle u Zareka absolutnie takowego się nie spodziewałam. Jest ono tak zaskakujące, że po zamknięciu książki, przez jakiś czas, byłam całkowicie owładnięta myślą o nim.
Reasumując, "Taniec z diabłem" jest powieścią absolutnie wspaniałą i wzruszającą. Warto dodać, że chociaż tomy z serii Sherrilyn Kenyon można czytać bez znajomości poprzednich, nie polecam tego, ponieważ wszystkie wątki w jakiś sposób się łączą. Zwłaszcza te związane z Zarekiem. Dzięki przeczytaniu tomu drugiego i trzeciego, w takiej właśnie kolejności, możemy lepiej poznać głównego bohatera. Zdecydowanie polecam fanom fantastyki i romansów paranormalnych, a także miłośnikom dramatów.